- To, co wydarzyło się w kwietniu 2010 roku było poruszane tyko przez odważnych ludzi. Inni nie zagłębiali się w temat twierdząc, że wszystko już wiemy. To oczywiście nieprawda – stwierdził Dmitrowicz.
Historyk porównał polskie śledztwo do wydarzeń z historii świata. – Wyobraźmy sobie, że 5 minut po zamachu na Johna F. Kennedy’ego tamtejsze władze zamykają sprawę i nie kontynuują śledztwa. Po dziś dzień trwają badania i domysły na temat ówczesnego zamachu. To samo dotyczy katastrofa lotniczej w Gibraltarze i śmierci gen. Sikorskiego, która to jest podmiotem badań historycznych po dzień dzisiejszy i nikt się nie oburza.
Historycy i badacze mają prawo wyjaśniać takie przypadki na całym świecie. Polakom brakuje jednak przyjrzenia się sprawie z dystansu. W kwestii katastrofy smoleńskiej, w opinii publicznej obywateli naszego kraju jest przepaść - bo już nawet nie rów.
Dmitrowicz odniósł się również do ostatnich kwestii poruszanych przez Macierewicza, jakoby pojawiły się dwie kolejne hipotezy na temat przyczyn katastrofy, które według niektórych się wykluczają. – Dochodzenie do prawdy polega właśnie na stawianiu hipotez, które często się wykluczają. Mogą być dwie lub trzy ale może ich być nawet dziesięć, na tym właśnie polega śledztwo – skwitował Dmitrowicz.
Nowe hipotezy przyczyny katastrofy smoleńskiej mają zostać zaprezentowane we wrześniu.