Sobotnia konwencja Koalicji Obywatelskiej w Poznaniu zapewne nie była odnotowana jako sukces. Grzegorz Schetyna wzywał wówczas do "strząsania z drzewa naszego państwa PiS-owskiej szarańczy". Wypowiedź odbiła się szerokim echem w mediach, podniosło się wiele głosów krytycznych wobec lidera Platformy. Taka sytuacja zobligowała opozycję do skorzystania z usług swojego rzecznika, Jana Grabca. Cóż… nie jest to wdzięczna funkcja.
– Musimy wygrać wybory i zmobilizować wszystkie pozytywne siły i strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę – mówił w trakcie regionalnej konwencji samorządowej Koalicji Obywatelskiej w Poznaniu lider PO, Grzegorz Schetyna. Twierdził też, że PiS wypycha Polskę na Wschód.
Brutalność i wulgaryzmy są dziś w polityce niemal na porządku dziennym. "PiS-owska szarańcza" w wykonaniu Schetyny czy przeciwnicy jako "kołki" autorstwa Neumanna to tylko niektóre z ostatnich obelg.
Słów lidera Koalicji Obywatelskiej postanowił bronić Jan Grabiec, rzecznik Platformy. Usprawiedliwiał swojego szefa mówiąc, że ten nie miał na celu nikogo poniżyć. Rzecznik PO wyjaśnił, że słysząc od wyborców, iż język Platformy jest zbyt "intelektualny", politycy PO starają się szukać bardziej "dobitnego" środka wyrazu.
– Słyszę od ludzi, że mówimy zbyt intelektualnie, że mamy rację, ale to się nie przebije. (...) Szukamy tego języka prostego, ale jednocześnie nie obrażającego, nie poniżającego ludzi. W tym opisie szarańczy chodzi o tę analogię, o strukturę, która działa destrukcyjnie na instytucje państwa (...). Ja sądzę, że Grzegorz Schetyna nie miał na myśli nic pejoratywnego, poza tą analogią – dodał.