Za niewystarczający uznali politycy PiS i zaproszeni przez nich eksperci przygotowany przez rząd projekt zmian w systemie emerytalnym. Podczas wtorkowej debaty w Sejmie wskazywano m.in. na konieczność likwidacji OFE.
Rząd przyjął we wtorek projekt zmian w systemie emerytalnym. Projekt przewiduje m.in., że przyszli emeryci będą mogli decydować, czy nadal chcą przekazywać część składki do OFE, czy też całość do ZUS.
Postulowane przez rząd Donalda Tuska rozwiązania za niewystarczające uznali eksperci zaproszeni przez klub PiS do Sejmu. Często w ostrych słowach krytykowali OFE; większość postulowała ich całkowitą likwidację.
Prof. Leokadia Oręziak mówiła, że emerytury nie mogą być powiązane z rynkiem finansowym, ponieważ taki system krzywdzi emeryta, "którego kosztem żywią się towarzystwa emerytalne, instytucje finansowe, banki, towarzystwa ubezpieczeniowe". - Wciągnięcie emerytur do rynku finansowego było ogromnym błędem. Ustanowienie OFE to był haniebny eksperyment na polskim społeczeństwie. Z tego powodu zasługuje na całkowitą likwidację - oceniła.
Odniosła się też do rządowego projektu zmian w systemie emerytalnym. Jej zdaniem, jest to niewystarczająca próba ograniczenia OFE. - Projekt może okazać się nieskuteczny. Wybrana została trudna droga pod wpływem agresywnych lobbystów. To, że zostawia się akcje osób, które nawet nie zdecydują się pozostać w OFE, w funduszach, jest krzywdzące. Cóż zostanie z tych akcji po latach? Jakiś ogryzek, bo będą pobierane od tych aktywów opłaty - oceniła.
Za wzór reformy emerytalnej ograniczającej OFE postawiła Węgry.
Prof. Grażyna Ancyparowicz nazwała system emerytalny z obowiązkowym OFE "dziwotworem", a same fundusze "piramidą finansową". Jej zdaniem ich inwestycje na giełdzie przynosiły miliardowe straty. - Zasilały giełdę, spalając pieniądze emeryta - podkreśliła.
Zwracała uwagę, że obecnie większość Polaków nie odłoży tyle środków, aby mieć choć 600 zł emerytury na rękę. - Może to doprowadzić do kompletnego wywłaszczenia Polaków z mieszkań. Za 600 złotych nikt nie utrzyma mieszkania w Warszawie i siebie. To perspektywa 10-15 lat, aby to zjawisko byłoby społecznie dolegliwe - przestrzegała Ancyparowicz.
- Musimy doprowadzić, żeby system był przejrzysty. Jedynym przejrzystym systemem jest system klasyczny, gdzie mamy świadczenie emerytalno-rentowe. Aby to było możliwe, trzeba jak najszybciej wprowadzić przynajmniej dobrowolność uczestnictwa w OFE z obwarowaniem, że "człowieku, jeżeli wybierasz ten model, to nie wyciągaj ręki po jałmużnę do państwa" - mówiła.
OFE to nie był dobry sposób, żeby zagwarantować obywatelom trwały, stabilny i godny zaufania system ubezpieczeń społecznych. Potrzeba zbudować nowy na podstawie zasad rzeczywistej solidarności społecznej - ocenił z kolei senator PiS Michał Seweryński.
Poseł PiS Beata Szydło powiedziała we wtorek, że projekt zmian w emeryturach powinien być procedowany nie w "ekspresowym trybie", jaki proponuje rząd. "Potrzebny jest czas i poważna rozmowa ze strony rządowej, społecznej i ekspertów. Potrzebny jest dobry projekt. To, co rząd zaproponował, nie jest żadnym rozwiązaniem. To wyciągnięcie ręki przez rząd, żeby rozwiązać problemy budżetu - podkreśliła.
Przypomniała, że PiS złożyło projekt wprowadzający dobrowolność wyboru między ZUS, a OFE. - Natomiast w tej chwili wydaje się, że być może sama dobrowolność wyboru nie jest wystarczającym zabezpieczeniem. Trzeba o tym rozmawiać - zaznaczyła.
Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy PiS będzie zgłaszało poprawki do rządowego projektu. Decyzja ma zapaść na posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS.
mp, pap, fot. Piotr Drabik/CC