Jesteśmy grupą dziennikarzy z kilkunastu polskich redakcji. Zebraliśmy się ponad podziałami, bo nasi koledzy z Białorusi potrzebują pomocy – czytamy na facebookowym profilu „Partyzanci”. Tak jak obiecali, tak zrobili. Z potrzeby serca, w iście olimpijskim tempie powstała opowieść o dwudziestu prześladowanych przez reżim Łukaszenki dziennikarzach.
Wszystko zaczęło się od postu w mediach społecznościowych Arlety Bojke, dziennikarki i długoletniej korespondentki TVP w Rosji.
– Pomysł na książkę zrodził po zatrzymaniu Romana Protasiewicza. Białoruskie władze kolejny raz złamały reguły obowiązujące w świecie demokratycznym. Ja i moi koledzy dziennikarze byliśmy zbulwersowani tym, że można porwać samolot, aby ujarzmić w ten sposób dziennikarza, który przeszkadza reżimowi. Odzew ze strony moich kolegów był natychmiastowy. Po kilku godzinach wiedzieliśmy, że publikacja powstanie – opowiada Bojke.
Medialna partyzantka na Białorusi
Arleta Bojke w rozmowie z portalem TV Republika przyznała, że autorom zależało na tym, aby opisać rzeczywistość, z jaką mierzą się dziennikarze na Białorusi.
– Nie chodziło nam o to, aby opisać tylko historię Protasiewicza. Wszyscy mieliśmy taką refleksję, że praca dziennikarzy na Białorusi od dawna już przypominała pewnego rodzaju partyzantkę, w porównaniu do tego, jak pracujemy my. Co więcej, praca tam stała się niemal niemożliwa do wykonywania. Dziennikarze na Białorusi ryzykują każdego dnia – podkreśliła. – Postanowiliśmy zrobić to, co umiemy najlepiej, czyli opisać ich pracę, mając nadzieję, że te historie poruszą również innych – dodała.
Dziennikarka TVP zaznaczyła, że książka będzie zawierała 20 rozdziałów. Przyznała, że każda z historii będzie opowiadała o innym wycinku medialnej rzeczywistości na Białorusi.
– Zależało nam na tym, aby te historie nie były podobne. Chcieliśmy, aby każda opowiadała o innym wycinku medialnej rzeczywistości na Białorusi. Wiadomo, że one się między sobą przenikają, bo dotyczą podobnej sprawy. Jednak każda z nich jest indywidualną historią. Kolejne rozdziały pokazują inny wycinek tego, co dzieje się na Białorusi – podsumowuje.
„Polskie media – zróbmy coś razem”
Koordynatorka projektu zwraca uwagę na fakt, że angażuje on przedstawicieli różnych polskich redakcji.
– Nie lubię tego określenia, ale prawdą jest, że polskie środowisko dziennikarskie jest bardzo podzielone. Tym bardziej ucieszyło mnie to, że w projekt zaangażowało się tak wielu kolegów z tego zawodu. Autorami książki są przedstawiciele różnych stacji w naszym kraju. Nie było to moim zamiarem, ale pokazało jak bardzo można się zjednoczyć w słusznej sprawie – przyznała.
– Moim celem i myślą przewodnią było: zróbmy coś razem – dodała.
O swoim udziale w przedsięwzięciu mówi Adam Zawadzki, redaktor naczelny portalu TV Republika.
– Nie miałem żadnych wątpliwości co do słuszności tego pomysłu. W państwie, gdzie stosowanie metody stalinowskich jest standardem, praca naszych kolegów po piórze jest w dwójnasób ważna. Dziennikarze pełnią nie tylko rolę informacyjną, ale ich działania dają nadzieję na lepsze jutro dla Białorusi. Świat powinien usłyszeć ich głos wolności, a my możemy im w tym pomóc – powiedział.
Redaktor naczelny Portalu TV Republika dodaje, że dla niego osobiście ważne było łączenie środowiska dziennikarskiego ponad podziałami. – Wartością dodaną całego projektu jest zaangażowanie wielu dziennikarzy. Połączyliśmy się w słusznej sprawie. Pracując wszyscy „pro publico bono”, zbieramy w ten sposób pieniądze na pomoc prawną, sprzęt, czy bezpieczne mieszkanie dla dziennikarzy i ich rodzin. Zależy nam na wsparciu materialnym, prawnym, ale przede wszystkim na ich bezpieczeństwie – zaznacza.
Praca i ciągła walka o wolność
Opozycjoniści na Białorusi są narażeni na szykany służb. Dlatego rozmowa z nimi bywa często utrudniona. Monika Maciejewska, zastępca red. naczelnego portalu TV Republika, tak opowiada o pracy nad projektem.
– Język był pewną barierą, ale najłatwiejszą do przekroczenia. Znacznie trudniejsze było uzyskanie kontaktu czy zaufania. Białoruscy opozycjoniści są narażeni na inwigilację i bardzo poważne konsekwencje swoich działań. Kiedy już uda się przekonać ich do rozmowy, to są problemy z połączeniem, bo Internet na Białorusi nie jest tak dostępny i szybki jak w Polsce – zauważyła.
Maciejewska tak zachęca do lektury „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”: – Myślę, że po książkę sięgną osoby wrażliwe na kwestie walki o wolność. Na co dzień słyszymy w wiadomościach, że na Białorusi panuje reżim, że liczba więźniów politycznych rośnie. To ogólne dane, statystyki. Książka jest dla czytelników chcących poznać osoby, które kryją się za tymi doniesieniami, poznać ich sylwetki, motywacje, codzienne życie – podsumowuje.
Książka ukaże się 9 sierpnia, w rocznicę wyborów prezydenckich na Białorusi, które wywołały trwające wiele tygodni protesty w całym kraju.
Zachęcamy do wsparcia zbiórki, która została zorganizowana przez autorów publikacji. Jej celem jest zebranie kwoty potrzebnej do wydania książki i wsparcia białoruskich dziennikarzy.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Badania mężczyzn - Movember na świecie | Republika Wstajemy
Napisał do nas funkcjonariusz policji: "sytuacja w naszej służbie staje się coraz bardziej dramatyczna"
Hospicjum Sióstr Felicjanek: Miejsce, gdzie nadzieja spotyka się z opieką | Republika Wstajemy
Polska 2 listopada – co wydarzyło się tego dnia