Wiadomo było od dawna, że Lech Wałęsa prowadził - zarówno przed prezydenturą, jak i w jej trakcie - bardzo twardą politykę jeśli chodzi o swoje akta; że wokół tego kręciło się mnóstwo panów w płaszczach, że wywożono te akta na jego prośbę, że ginęli albo marginalizowani byli ludzie. Robili wszystko, aby życiorys Wałęsy pozostał bez skazy – mówił na antenie TV Republika Piotr Pałka. Publicysta odniósł się w ten sposób do ustaleń prof. Sławomira Cenckiewicza, według których wybuch gazu w Gdańsku 1995 roku mógł być zaplanowaną akcją UOP, której celem było przechwycenie dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy.
W mijającym tygodniu prof. Sławomir Cenckiewicz ujawnił dokumenty, które mogą rzucać zupełnie inne światło na wybuch gazu do jakiego doszło 17 kwietnia 1995 roku w budynku przy ul. Wojska Polskiego w Gdańsku. Powołując się na swojego informatora, historyk pisze, że wybuch ten mógł być upozorowaną akcją UOP, która miała na celu przechwycenie dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy. CZYTAJ WIĘCEJ
Do sprawy odniósł się w Politycznym Podsumowaniu Tygodnia Piotr Pałka. – Mnie ta historia porusza, ale z drugiej nie dziwi – przyznał publicysta. Jak tłumaczył, swego czasu zajmował się sprawą Lecha Wałęsy i zdobył wiedzę na temat historii jego akt dotyczących współpracy z SB. – Wiadomo było, że prowadził - zarówno przed prezydenturą, jak i w jej trakcie - bardzo twardą politykę jeśli chodzi o te akta; że wokół tego kręciło się mnóstwo panów w płaszczach, że wywożono te akta na jego prośbę, że ginęli albo marginalizowani byli ludzie. Robili wszystko, aby życiorys Wałęsy pozostał bez skazy – mówił.
Piotr Pałka wyraził pogląd, że przesłanek na potwierdzenie tezy Cenckiewicza jest coraz więcej. – Sławomir Cenckiewicz z dużą pewnością wypowiada się na temat tego wydarzenia, mówi że poznamy prawdę. Prowadzi mnie to do wniosku, że jest więcej dokumentów, która uprawdopodabniają tezę o zaplanowanej akcji, która wymknęła się spod kontroli. Przy okazji się okazało, ze UOP uśmiercił kapitana Graczyka tylko na potrzeby procesu lustracyjnego Wałęsy – tłumaczył. – Jak raz się coś zdarzy to jest to przypadek, ale jak 55. to już nie jest przypadek – dodał.
Dziennikarz odniósł się do faktu, że były prezydent nie zabrał dotychczas głos na temat ustaleń Cenckiewicza. W jego ocenie, nie ma to znaczenia, bo wypowiedzi Wałęsy nie należy traktować poważnie. – Od wielu lat Wałęsa miesza się w zeznaniach. Mówi w taki sposób, że nie wiadomo, o co mu chodzi. Jest agresywny, sam sobie zaprzecza. To jest odzwierciedlenie jego biografii (...) To jest bardziej przypadek dla psychologa i psychiatry niż do analizy, co te wypowiedzi mogą oznaczać" – skwitował.