- Pojawia się pytanie, czy w Polsce jesteśmy w stanie powstrzymać proces destrukcji rodziny. Wszystko zależy od oporu materii społecznej — powiedział Robert Tekieli.
Publicysta Polskiego Radia 24 mówił o rewolucji kulturowej związanej z ruchem środowisk LGBT, a zwłaszcza o osobach transpłciowych.
- W Polsce jest 1600 osób, które mają zaburzenia identyfikacji płciowej. To dotyczy bardzo niewielkiej grupy ludzi. W związku z tym trzeba sobie zadać pytanie, czy możemy te osoby postawić w roli tych, którzy mają wyznaczać normy — powiedział Tekieli.
Osobom transpłciowym należy się współczucie
Podkreślił, że osoby te są obarczone wielkim cierpieniem, dlatego trzeba okazać im współczucie, natomiast należy pamiętać, że „wszystko, co jest odstępstwem od normy, jest po prostu zaburzeniem, wyjątkiem”.
- Musimy opisywać rzeczywistość językiem nauki. Tutaj potrzebny jest zdrowy rozsądek – zaznaczył. „Trzeba mówić o tym, że marzeń tych osób nie da się spełnić, że zmiana płci to samookaleczenie” - dodał.
Potrzebne jest zdroworozsądkowe podejście do świata
- Mamy do czynienia ze zmiażdżeniem struktur rodziny, struktur Kościoła w krajach starego kontynentu i części stanów USA. Pytanie jest takie, czy w Polsce jesteśmy w stanie powstrzymać ten proces i czy jesteśmy w stanie iść z pochodnią wiedzy naukowej i zdroworozsądkowym podejściem do świata — powiedział Tekieli.
- Trzeba się także zastanowić, co będzie się działo, jeśli euroentuzjaści przejmą władzę w Polsce. Czy w dwa lata staniemy się Irlandia, czy Hiszpanią, gdzie w tej chwili 18-latek nie może kupić alkoholu, ale 16-latek może samodzielnie podjąć decyzję o zmianie płci — mówił publicysta w Polskim Radiu 24.
Podkreślił, że to, czy w Polsce zajdą podobne przemiany, „zależy od oporu materii społecznej”.