- Prezydent zachował się spokojnie, pewnie nie jest to pierwszy kobiecy kształt ubrany w firankę, który prezydent widział. Widać, że nerwy miał na wodzy i bardziej bawił się niż przejmował sytuacją. Do tej pory środowiska liberalno-lewicowe były przekonane, że celebryci tylko w ich towarzystwie się bawią, tylko z nimi spotykają i wszystko jest ok. I nagle pośladki Dody świecą przy konserwatywnym prezydencie - powiedział dziś w "Odkodujmy Polskę" Mariusz Staniszewski.
Co to będzie, gdy "demokracja" przegra lokalnie?
Dziś Polskę odkodowywali Rafał Ziemkiewicz i Mariusz Staniszewski. Publicyści na pierwszy ogień podjęli się skomentowania niedawnych lamentów Adama Michnika. - Michnik pojechał w Polsce i gdzie pojedzie to jest śmiesznie, było już śmiesznie w Piasecznie. Teraz doszła taśma z Koszalina i jest jeszcze śmieszniej. Tu właśnie mieliśmy przykład męczeństwa, czyli to, co antyPiS uwielbia. Tylko mówiąc o tym, Michnik wszem i wobec oznajmia, że sukces „GW” nie wynikał z wartości rynkowej, tylko że była gazeta przez poprzedni rząd watowana ogłoszeniami, reklamami, prenumeratami dla urzędników – powiedział Ziemkiewicz.
- To jest typowe myślenie Kalego. Gdy poprzedni rząd zakręcał kurki mediom konserwatywnym i nie było szans, by jakakolwiek spółka skarbu państwa dała ogłoszenie do medium konserwatywnego, to było to ok i była to obrona demokracji i wolności słowa. Z drugiej strony była przez 25 lat „GW” istniała pompowana rządową kroplówką – dodał Staniszewski.
Słuchaliśmy przez tyle lat, że „byliście nieudacznicy, nie umiecie reklam zdobywać, istnieć na rynku”. Teraz wszystko się wyjasnia, dlaczego Michnik w słynnym wstępniaku pisał, że stawką wyborów z 2015 r. jest sama demokracja, demokracja jako taka. Chodzą po internecie informacje, ile „GW” i tego rodzaju media dostają od samorządów miast Warszawy, Krakowa, Poznania, Gdańska. Gdy demokracja przegra na poziomie lokalnym, to „GW” dopiero pokaże, jak „radzi” sobie na wolnym rynku – zaznaczył Rafał Ziemkiewicz.
"Prezydent zachował się spokojnie"
Ziemkiewicz i Staniszewski komentowali także sytuację, która miała miejsce na gali Super Expressu, gdy Doda wręczyła prezydentowi kawałek tortu. - Nie pokazujemy tego nagrania, by podziwiać kształty Dody, ale reakcja opozycji była taka, jakby prezydent dostał amoku i zaczął się rozbierać i śpiewać na scenie, skandal, kompromitacja, natychmiast przed Trybunał Stanu, jak można było itp. - wyliczał Ziemkiewicz.
- Prezydent zachował się spokojnie, pewnie nie jest to pierwszy kobiecy kształt ubrany w firankę, który prezydent widział. Widać, że nerwy miał na wodzy i bardziej bawił się niż przejmował sytuacją. Do tej pory środowiska liberalno-lewicowe były przekonane, że celebryci tylko w ich towarzystwie się bawią, tylko z nimi spotykają i wszystko jest ok. I nagle pośladki Dody świecą przy konserwatywnym prezydencie – zauważa Mariusz Staniszewski.
- Jest ciekawe w całym tym hejcie, że cokolwiek by zostało zrobione przez prezydenta, byłoby źle. Skrytykowany został prezydent, że poszedł na galę czegoś tak obciachowego jak Super Express, mimo że Komorowski też bywał i nikt nic nie mówił. A Wyborcza puszy się, że jest gazetą mądrą dla elit, a SE to głupie historyjki w środku i naczelny pakujący na siłowni. Dla środowisk liberalno-lewicowych to gazeta właśnie dla tych „kiepskich”, którzy biorą 500+ i jeżdżą na wybrzeże – stwierdza Ziemkiewicz.