Szerszej ochrony praw pracowników za pośrednictwem Rzecznika Praw Pracowniczych chciałaby Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Polska Partia Socjalistyczna. W czasie konferencji w Warszawie PPS i OPZZ zaproponowały przygotowanie obywatelskiego projektu ustawy powołującej nową instytucję.
Rzecznik miałby reagować m.in. na różne formy dyskryminacji pracowników, niepłacenie pensji przez pracodawców, nadużycia kodeksu pracy, czy utrudnianie działalności związkowej.
Jak tłumaczyła wiceprzewodnicząca Rady Naczelnej PPS Ewa Miszczuk, chodzi o powołanie instytucji publicznej, niezależnej, dającej możliwość zrównoważenia dysproporcji w stosunkach między pracownikiem a pracodawcą.
Na wzór Biura Rzecznika Praw Zatrudnionych w Australii
- Do końca roku chcemy mieć przygotowany projekt ustawy. Zbieranie podpisów zaczniemy po nowym roku - powiedziała Miszczuk. Jako wzór dla nowej instytucji wskazała Biuro Rzecznika Praw Zatrudnionych w Australii (ang. Office of Fair Work Ombudsman, FWO), agencji australijskiego rządu wpisanej w tamtejszy kodeks pracy. Oprócz ochrony praw pracowników prowadzi też działalność szkoleniową w zakresie kodeksu pracy, bada skargi dotyczące rynku pracy, czuwa nad przestrzeganiem norm pracy i pełni rolę spoiwa między przedsiębiorcami, związkami zawodowymi i pracownikami.
Według Miszczuk RPP w Polsce powinien być osobą zaufania publicznego, taką jak Rzecznik Praw Obywatelskich lub Rzecznik Praw Konsumenta, bronić i reprezentować zatrudnionych (rozważa się wszelkie formy zatrudnienia - również obronę praw osób pracujących na czarno oraz samozatrudnionych), zgłaszać naruszenia kodeksu pracy, składać wnioski do sądu pracy, pełnić rolę interwencyjną, działać wszędzie tam, gdzie nie dociera Państwowa Inspekcja Pracy, a także reagować na inne formy nadużyć w zakładach pracy, takie jak mobbing, czy inwigilację pracowników.
Problem łamania praw pracowniczych i nadużyć na rynku pracy wciąż aktualny
Wśród głównych powodów przemawiających za powołaniem nowej instytucji wskazała obronę praw pracowniczych, podniesienie problemu łamania tych praw i nadużyć na rynku pracy - Dzięki tej instytucji, kampanii, chcemy też przebić się z informacją, że dzieje się coś złego, nie jest to problem jednego pracownika, tylko problem strukturalny (...). Że patologie, które są blisko nas występują powszechnie - podkreśliła.
Według niej powołanie RPP uporządkuje sytuację na rynku pracy w kwestii pomocy zatrudnionym. Szerszym celem PPS i OPZZ ma być "przywrócenie godności ludzi pracy".
Według Miszczuk największym problemem nie jest bezrobocie, lecz zła jakość pracy, wynikająca - jak wymieniła - m.in. z niepewności zatrudnienia, tzw. umów śmieciowych, niskich płac, czy niewypłacania pensji przez pracodawców. Dodatkowo coraz więcej pracowników jest wyjętych spod kodeksu pracy, zmuszonych do samozatrudnienia, i nie ma żadnej ochrony prawnej, nie może się zrzeszać.
- To są ci zatomizowani pracownicy, którzy z jednej strony nie mogą liczyć na pomoc państwa, ponieważ nie są przewidziani w ustawach, a z drugiej strony nie mogą się zrzeszać z innymi pracownikami w ramach związków zawodowych, ponieważ nie przysługuje im takie prawo - tłumaczyła wiceprzewodnicząca.
W większości aktywnych podmiotów nie może działać związek zawdowy
Miszczuk wskazała też, że większość polskich zakładów pracy to małe firmy, zatrudniające mniej niż 9 osób.
- Żeby założyć związek zawodowy potrzeba 10 pracowników - podkreśliła - A więc w większości aktywnych podmiotów gospodarczych nie mogą działać związki zawodowe - dodała.
Miszczuk przypomniała, że w niektórych firmach istnieje już instytucja rzecznika praw pracowniczych, jednak pełni ona nieco odmienną rolę od tej, którą przewidują związkowcy i PPS. Obecnie w niektórych przedsiębiorstwach taki rzecznik jest mediatorem między pracodawcą, a załogą i ma zażegnywać potencjalne konflikty - wyjaśniła Miszczuk.