Wczoraj, policjanci na wniosek bielskiej Prokuratury Okręgowej w związku ze sprawą wybuchu w Szczyrku, który doprowadził do zawalenia się domu i śmierci ośmiorga osób zatrzymano trzech mężczyzn. Dziś, prokuratura postawiła im zarzuty. Ofiary tragedii spoczną dziś na cmentarzu. "Fakt" podaje nowe ustalenia odnośnie tragedii.
W śledztwie w sprawie wybuchu w Szczyrku zatrzymano trzy osoby. Są nimi Roman D. - prezes firmy budowlanej, która zleciła podziemny przewiert pod ul. Leszczynową, gdzie doszło do tragedii, oraz pracownicy specjalizującej się w takich przewiertach firmy, którzy to konkretne zlecenie wykonywali - Marcin S. i Józef D. Według ustaleń śledczych, przyczyną tragedii było uszkodzenie w czasie prac budowlanych gazociągu.
Dziennik "Fakt" napisał, że robotnicy wiedzieli, iż przewiercili się przez rurę gazową. Gaz ulatniał się przez 20 minut, a oni w tym czasie... nikogo nie ostrzegli. Po prostu mieli oddalić się z placu budowy - twierdzi "Fakt".
Wybuch rozerwał na strzępy dom, grzebiąc pod gruzami jego mieszkańców. Zginęło osiem osób: czworo dorosłych i czworo dzieci - członkowie jednej rodziny. Dziś mają zostać pochowani na cmentarzu parafialnym w Szczyrku.
Zatrzymani mają usłyszeć zarzuty związane ze spowodowaniem pożaru i wybuchu gazu oraz zawaleniem się budynku. Grozić im będzie do 12 lat więzienia.
Dzisiaj podczas uroczystości pogrzebowej, pochowani zostaną bliscy pani Katarzyny, która przeżyła eksplozję bo była wtedy w pracy. Są nimi syn Szymon, rodzice Jolanta i Józef i kuzyni: Anna i Wojciech z trójką dzieci: Michaliną, Marcysią i Stasiem.
Czytaj także: