Nowe stanowisko ministra kultury Federacji Rosyjskiej ws. pomnika pod Smoleńskiem jest zaskakujące – uważa rzecznik resortu kultury Maciej Babczyński. Z kolei politolodzy: Wojciech Materski i Włodzimierz Marciniak wiążą tę zmianę ze sprawą pomnika czerwonoarmistów w Krakowie.
Pomnik za duży
Jak poinformował minister kultury Federacji Rosyjskiej Władimir Medinski, Rosja uznała, że pomnik, który ma stanąć na miejscu katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem jest za duży i zaproponowała zmniejszenie jego rozmiarów ze 100 do 40 metrów. Medinski oświadczył też w piątek, że "Rosja będzie ubolewać, jeśli strona polska przeszkodzi" w budowie w Krakowie pomnika jeńców bolszewickich z wojny lat 1919-21. – Jest to dobra inicjatywa. Dziwi mnie nerwowa reakcja polskich polityków. A jest przecież pomnik w Katyniu i my się z tego powodu nie denerwujemy – oświadczył Medinski na spotkaniu z dziennikarzami w Moskwie.
Rzecznik Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Maciej Babczyński przypomniał, że projekt pomnika został wybrany w międzynarodowym konkursie, a w składzie Sądu Konkursowego, znaleźli się m.in. dwaj przedstawiciele Federacji Rosyjskiej: prof. Jury Pawłowicz Volczok oraz Valery Josifowicz Perfiljew - pracownik ministerstwa Kultury Federacji Rosyjskiej.
Obaj byli desygnowani przez Ministra Kultury Federacji Rosyjskiej – przypomniał Babczyński. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpiło 30 marca 2012 r. Zwyciężył projekt autorstwa Andrzeja Sołygi, Dariusza Śmiechowskiego i Dariusza Komorka, a "decyzja a jurorów była jednomyślna – podkreślił rzecznik.
Zaznaczył, że zwycięski projekt był niejednokrotnie prezentowany na forum publicznym, omawiany podczas bezpośrednich spotkań ministrów kultury oraz przedstawicieli zespołu polskich i rosyjskich ekspertów, m.in. w rosyjskim Ministerstwie Kultury, z udziałem przedstawicieli rosyjskiego MSZ i Gubernatora Obwodu Smoleńskiego Aleksieja Ostrowskiego oraz bezpośrednio w Smoleńsku na spotkaniu Grupy ekspertów z Gubernatorem, Wicegubernatorami i przedstawicielami Obwodu Smoleńskiego.
– Założenia projektu ani sam projekt podczas tych spotkań nie był kwestionowany. Przeciwnie, został bardzo pozytywnie odebrany, co było niejednokrotnie podkreślane przez stronę rosyjską, także podczas oficjalnego spotkania w Smoleńsku, kiedy z udziałem Wicegubernatora Smoleńska przeprowadzono wizję lokalną w terenie przeznaczonym pod budowę pomnika – podkreślił Babczyński.
"To retorsja odmowy przez stronę polską umieszczenia bezczelnego, kłamliwego napisu obrażającego stronę polską na pomniku na Cmentarzu Rakowickim"
Prof. Wojciech Materski z Instytutu Studiów Politycznych PAN, historyk i politolog, zasiadający w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych uważa, że piątkowa wypowiedź ministra Medinskiego jest w oczywisty sposób związana ze sprawą pomnika na Cmentarzu Rakowickim, który, jak pisały media, "ma upamiętniać jeńców, czerwonoarmistów, jakoby zamęczonych w polskich obozach śmierci". (Ambasada RP w Moskwie stanowczo zaprotestowała przeciwko użyciu w publikacji "Komsomolskiej Prawdy" dot. budowy w Krakowie pomnika jeńców bolszewickich pojęcia "polskie obozy koncentracyjne" - red.)
– Projekt pomnika smoleńskiego jest znany od dawna, nie było dotąd żadnych zastrzeżeń dotyczących jego gabarytów. W porównaniu z wieloma monstrualnymi, ogromnymi pomnikami, które stoją na terenie Federacji Rosyjskiej, w ogóle nie powinno być żadnego problemu z wielkością polskiego pomnika – mówił Materski.
– Traktuję wypowiedź ministra Medinskiego jako retorsję odmowy przez stronę polską umieszczenia bezczelnego, kłamliwego napisu obrażającego stronę polską na pomniku na Cmentarzu Rakowickim. Pomnik w Katyniu jest pomnikiem godnym, czci realne ofiary ludobójstwa, bo trudno inaczej określić zbrodnię katyńską, natomiast pomnik rakowicki miałby upamiętniać czerwonoarmistów zmarłych w polskich obozach jenieckich, nie koncentracyjnych, którzy wcale nie zostali zamęczeni. Są to sprawy zupełnie nieporównywalne – powiedział Materski.
– Strona polska mogłaby zareagować na wypowiedź Władimira Medinskiego wyrażając zdumienie i zwrócić się o ponowne przeanalizowanie tej decyzji – uważa Materski.
"Prowokacja została odnotowana"
Podobny pogląd wyraził prof. Włodzimierz Marciniak, politolog i sowietolog z Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. – Kiedy Władimir Medinski został rosyjskim ministrem kultury jasne było, że sfera kultury zostanie w Rosji upolityczniona. A obszar, w którym jak dotąd stosunki polsko-rosyjskie układały się dobrze, stanie się przedmiotem konfliktu – powiedział. – I tak się niestety dzieje, co trzeba ze smutkiem stwierdzić – dodał w rozmowie.
Marciniak przyznał, że nie widział analiz i dokumentów, przekazanych, według słów ministra Medinskiego, stronie polskiej.
– Uważam osobiście, że pomnik powinniśmy zbudować w Polsce, a co się stanie w Rosji to ich problem. Ja bym do tego nie przywiązywał nadmiernego znaczenia. W mojej ocenie to jest banalna w swojej treści prowokacja i tak ją należy przyjąć. Trzeba zareagować ze stoickim spokojem, zgodnie ze starorzymską zasadą: "prowokacja została odnotowana – zaznaczył Marciniak.
– Jeżeli chodzi o propozycję wzniesienia pomnika na Cmentarzu Rakowickim, idea upamiętniania poległych jest sama w sobie rozumiała. Tylko że projektowany pomnik ma zostać opatrzony napisem, w którym użyte miałoby zostać sformułowanie "polskie obozy śmierci". To jest nie do przyjęcia. Nie wiem, czy to nie jest kolejny sygnał, że władze polskie powinny wprowadzić penalizację używania tego typu terminów, bo sprawa staje się skandaliczna. Niemcy używają takich sformułowań, teraz zaczynają to robić Rosjanie. Porównywanie tego, co się stało w Katyniu z losem jeńców z okresu wojny polsko-bolszewickiej jest kompletnie nieuprawnione – dodał.
Międzynarodowy konkurs na pomnik w hołdzie ofiarom katastrofy smoleńskiej rozstrzygnięto 30 marca 2012 r. Symboliczne wskazanie lokalizacji monumentu przez przedstawicieli rodzin ofiar i członków polskiej delegacji rządowej odbyło się w Smoleńsku, w drugą rocznicę katastrofy.
Pomnik w Smoleńsku ma w założeniu mieć formę wysokiego na 2,2 metra muru, na którym znajdą się nazwiska wszystkich ofiar katastrofy. Jak podano na stronie firmy Furmanek, która wygrała przetarg na dostawę elementów kamiennych, z których powstanie monument – napisy będą wykonane w technologii inkrustacji stali nierdzewnej w granicie. Pomnik powstanie z czarnego diabazu, a całość będzie ważyła 350 ton. Największe płyty kamienne posiadają wymiary: 220 x 145 x 27 centymetrów i ważą około 3 tony.
Zwycięski projekt pomnika zakłada wzniesienie wysokiego na dwa metry muru, na którym znajdą się nazwiska ofiar katastrofy. W murze ma być szczelina, przez którą widoczny będzie plac, a na nim platforma z granitu.