Nikt nie lubi przebywać w szpitalu... tym bardziej w towarzystwie dwóch nieboszczyków! Żona pacjenta skończyła u psychologa
"Pewien mężczyzna, w jednym ze szpitali w Zgierzu, przez kilka godzin dzielił salę z dwoma nieboszczykami, którzy zmarli na sąsiadujących łóżkach" – czytamy w środowym wydaniu "Dziennika Łódzkiego". Rodzina nie kryje zszokowania, a szpitalny personel tłumaczy: osobna sala dla zmarłych nie jest koniecznością.
W niedziele 31 marca br. na jednej z sal zgierskiego szpitala zmarło dwóch pacjentów. "Ciała pozostawiono na łóżkach, na których leżeli" – podaje "Dziennik Łódzki".
Szokująca okazuje się obecność trzeciego -żywego- mężczyzny. Ten, jak wynika z relacji rodziny, spędził w towarzystwie zmarłych kilka godzin. Miał zjeść nawet w ich towarzystwie śniadanie i obiad; odgrodzono go jedynie parawanem. Zdaniem pani Jolanty -żony pacjenta- przeżycia pogorszyły stan zdrowia męża, a ona sama zapisała się do psychologa.
Pytany o zaistniałą sytuację lekarz stwierdził, że procedury nie nakazują osobnego pomieszczenia dla zmarłych. Dodał także - jak mówiła kobieta w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" - że w szpitalu było takie pomieszczenie, ale zostało przerobione na salę dla żywych.
Szpital odcina się od komentarza; rzecznik prasowy powołuje się jedynie na rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2012 roku, w którym pacjent po śmierci przez dwie godziny musi przebywać w szpitalu.
"W okresie pomiędzy stwierdzeniem zgonu a przewiezieniem do chłodni zwłoki osoby zmarłej są przechowywane w specjalnie przeznaczonym do tego celu pomieszczeniu, a w razie jego braku - w innym miejscu, z zachowaniem godności należnej zmarłemu" - czytamy w dokumencie przytaczanym przez "Dziennik Łódzki".
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze
Granica pod presją. Najnowszy raport MSWiA ujawnia skalę zagrożenia
Groźna burza śnieżna nadciąga nad Polskę. IMGW alarmuje, kierowcy muszą uważać
Naczelna Izba Lekarska pisze do Tuska. Nie mówił prawdy o sytuacji chorych na raka