Skazany za znęcanie się nad psami mężczyzna nie trafił do więzienia przez zwłokę pracownika sądu, przekazała prezes Sądu Rejonowego w Pleszewie Małgorzata Huk–Sobańska. Wyrok uprawomocnił się w lipcu, a mężczyzna do tej pory jest na wolności i kilka dni temu skrzywdził kolejne zwierzę.
Sprawa dotyczy 42-letniego mieszkańca powiatu pleszewskiego, który ma do odbycia karę więzienia za znęcanie się nad dwoma psami. W lipcu Sąd Rejonowy w Pleszewie skazał go na pół roku bezwzględnego więzienia i zakaz opiekowania się zwierzętami przez 10 lat. Sąd skazał go za zoofilię.
Wyrok uprawomocnił się 29 lipca, skazany powinien był trafić do więzienia w celu odbycia kary. Tak się jednak nie stało, o czym 3 listopada przekonali się inspektorzy stowarzyszenia obrońców zwierząt "Help Animals" w Kaliszu.
"W czwartek zostaliśmy zawiadomieni, że ktoś znęca się nad suczką. Natychmiast udaliśmy się pod wskazany adres i byliśmy zszokowani, kiedy okazało się, że sprawcą jest ten sam mężczyzna, który został skazany za czyny zoofilskie i powinien siedzieć w więzieniu", powiedziała Anna Małecka.
Na miejscu, dodała, "zastaliśmy wystraszoną i obolałą sunię. Została wezwana policja, przy której odebraliśmy psa, ponieważ skazany ma zakaz posiadania zwierząt. Sunia, trafiła do lekarza weterynarii, gdzie przechodzi specjalistyczne badania. Pies jest obolały i boi się dotyku do tego stopnia, że jest agresywny przy każdej próbie zbadania. Na podstawie zgromadzonego materiału składamy zawiadomienie do prokuratury".
Oficer prasowy pleszewskiej policji asp. sztab. Monika Kołaska potwierdziła, że policjanci uczestniczyli podczas interwencji. "Policjanci prowadzą czynności w kierunku niestosowania się do sądowego nakazu", powiedziała policjantka.
Reporterka PAP zwróciła się do sądu z zapytaniem, dlaczego termin stawiennictwa skazanego do więzienia został wyznaczony dopiero na listopad, skoro wyrok uprawomocnił się w lipcu. "Uprzejmie informuję, że zarządzenie sędziego w sprawie wykonania kary zostało wykonane z opóźnieniem przez pracownika sekretariatu II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Pleszewie" – odpisała prezes pleszewskiego sądu Małgorzata Huk–Sobańska.
Inspektorzy Help Animals nie ukrywają frustracji i rozżalenia z powodu zaistniałej sytuacji. "Nasza praca jest trudna, nie jest łatwo doprowadzić sprawę do końca i udowodnić stawiane zarzuty. Odczuwamy złość i rozczarowanie postawą sądu", powiedziała Małecka.
Podkreśliła, że najbardziej żal jest zwierząt. "Do dzisiaj mam u siebie w domu sunię, którą odebraliśmy podczas pierwszej interwencji. Dwa lata potrzebowała, żeby dojść do względnej normalności. Jest psem nieadopcyjnym, przywracanie zaufania do człowieka trwa bardzo długo, często terapia kończy się porażką", powiedziała.