Niedźwiedzie niepodległości. Symbole polskości!
„W lesie jest niedźwiedź. Niektórym jest go łatwo zauważyć. Inni w ogóle go nie dostrzegają. Niektóry ludzie twierdzą, że niedźwiedź jest oswojony. Inni uważają, że jest wściekły i niebezpieczny. Skoro nie możemy być pewni, kto ma rację, czy nie rozsądnym jest być równie silnym jak niedźwiedź?” – takie słowa padają w słynnym spocie Ronalda Reagana z 1984 roku, gdzie niedźwiedź w oczywisty sposób symbolizuje ZSRS. Polska poszła inną drogą… Oswoiła bestię - pisze Jacek Liziniewicz w "Gazecie Polskiej".
22 grudnia 1919 roku na placu Saskim w samym centrum stolicy odbyła się niezapomniana defilada. Nie była wyjątkowa z uwagi na liczbę żołnierzy czy porę roku. Została zapamiętana z powodu białego niedźwiedzia, który szedł na przedzie batalionu Murmańczyków, czyli oddziałów polskich formacji zbrojnych walczących w latach 1918–1919 przeciwko bolszewikom w rejonie Murmańska i Archangielska na północy Rosji. Scena ta została doskonale ujęta w opowiadaniu Eugeniusza Małaczewskiego „Dzieje Baśki Murmańskiej”. „[...] nadeszła chwila defilady przed Naczelnikiem Państwa. Naczelnik bardzo się spodobał Baśce. Nigdy go przedtem nie widziała, jednak od razu, z pierwszego rzutu oka, doszła do przekonania, że ten wysoki człowiek, w skromnym szarym płaszczu, z krzaczastemi brwiami i wąsami, jest na tym placu figurą naczelną, naczelniejszą od Smorgońskiego, który ją, Baśkę, trzyma na łańcuchu i uczy rozumu ogniem i żelazem, naczelniejszą od Dowódcy Oddziału, którego się Smorgoński boi, jak Baśka ognia, ba! naczelniejszą nawet od niej samej, od Baśki, na którą wszystkie zwracają się oczy! Gdy Naczelnik, chcąc ją pogłaskać, wyciągnął rękę, bez namysłu podała mu łapę, wykonawszy przytem coś jakby dyg ceremonjalny, jakiegoby się nie powstydziła najwytworniejsza Dama Dworu. Rozeszli się, bardzo z siebie nawzajem zadowoleni. Podczas defilady Baśka wywołała w tłumie widzów prawdziwy entuzjazm: piękny to był widok, gdy szła na tylnych łapach, dorównywając wzrostem Smorgońskiemu, krok w krok z nim i resztą Oddziału, zaś w momencie, przepisanym ustawą, zwróciła łeb do Naczelnika, salutując go dziarsko, jak szeregowy żołnierz w marszu” – opisał scenę Małaczewski. Mieszkańcy Warszawy byli ponoć zachwyceni Baśką. Podobnie zresztą sam marszałek Józef Piłsudski, który uścisnął nawet jej łapę.
Murmański niedźwiedź
Baśka była niedźwiedziem polarnym. Ten gatunek ssaka to jeden z największych żyjących na lądzie ssaków i jeden z największych drapieżników. Dorosły samiec może ważyć nawet 700 kg i osiągać długość do trzech metrów. Samice są jednak dużo mniejsze i ważą od 150 do 300 kg. Baśka Murmańska trafiła do oddziału zimą 1919 roku. Na początku z tym łagodnym niedźwiadkiem zaprzyjaźniły się dzieci żołnierzy. Dopiero później specjalnym rozkazem przydzielono ją jako córkę pułku do kompanii karabinów maszynowych batalionu i przyznano racje żywnościowe. Opiekował się nią kpr. Smorgoński. Jak wyjaśnia w opowiadaniu Małaczewski: „Kapral trudnił się przed wojną rzemiosłem szewieckiem, i Baśka była pierwszym żywym niedźwiedziem, jakiego w życiu na oczy uświadczył”. Wybór tresera był przypadkowy i wynikał z przeświadczenia adiutanta dowódcy, że nazwisko żołnierza… pasuje do niedźwiedzia. W każdym razie kapral dużo wysiłku wkładał w wychowanie Baśki. Ponoć z czasem nauczył się z nią komunikować i spali nawet na jednym posłaniu. To właśnie kpr. Smorgoński wymyślił imię Baśka. Jak twierdzą świadkowie, dlatego że „było w niej bowiem coś wielce kobiecego, a zarazem miała w sobie wiele z miłej dzikuski”. Oddział Murmańczyków wrócił do Polski dopiero w 1919 roku. We wrześniu został skoszarowany w Twierdzy Modlin. Po pamiętnej defiladzie w grudniu Baśka, niestety, przeżyła tylko dwa miesiące. W styczniu 1920 roku w Modlinie postanowiła wyrwać się na wycieczkę. Przepłynęła rzekę i na swoje nieszczęście weszła do wsi. Tam została kijami i widłami zabita przez okolicznych chłopów. Zanim żołnierze ją odnaleźli, chłopstwo już zdążyło zdjąć z Baśki skórę. Wojskowi odzyskali ciało. Wypchana Baśka stała się, podobnie jak Kasztanka Marszałka, eksponatem w Muzeum Wojska Polskiego. Po II wojnie światowej został on zniszczony. Możliwe, że razem z Kasztanką, którą spalono na wyraźne polecenie Michała Roli-Żymierskiego.
Szeregowy Wojtek Miś
Sława Baśki Murmańskiej nie dorównuje jednak renomie niedźwiedzia Wojtka, adoptowanego przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2. Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Władysława Andersa. Obecnie o tym zwierzęciu powstało co najmniej kilkadziesiąt książek, filmów dokumentalnych (w tym m.in. „Piwko dla niedźwiedzia” Marii Dłużewskiej), także gry planszowe, a ostatnio nawet film rysunkowy. Ten niezwykły niedźwiadek podbił serca żołnierzy swoją łagodnością i niemal ludzkimi przyzwyczajeniami. Miś zjadał papierosy (zawsze zapalone, wypuszczając dym nosem), lubił pić piwko i kochał zapasy z żołnierzami. Był całkowicie oswojony i nigdy nie przejawiał agresji. Pomagał dochodzić do zdrowia dzieciom w szpitalach, wspomagał żołnierzy, m.in. nosząc skrzynki z amunicją. Żołnierze armii Andersa podkreślali często, że Wojtek był niedźwiedziem, który nie wiedział, że jest zwierzęciem. Stał się również symbolem tułaczego losu żołnierzy Andersa. Sierota po tym, jak myśliwi zabili jego matkę, zabrany z Persji, wraz z wojskiem przeszedł szlak bojowy i w końcu trafił do Ogrodu Zoologicznego w Edynburgu. Tam często był odwiedzany przez frontowych kolegów. Ci na oczach zdumionych odwiedzających przeskakiwali płot, by karmić niedźwiadka papierosami i siłować się ze zwierzęciem. Do końca życia (zdechł 2 grudnia 1963 roku) był również wyjątkowo czuły na polską mowę, którą rozpoznawał bezbłędnie i zawsze nadstawiał ucha. Rozpoznawał też polską muzykę i tańczył, słysząc mazurka. Tak niedźwiedź – gatunek, który nigdy nie był nam przyjazny i zawsze kojarzył się z zagrożeniem – stał się naszym bohaterem.
Zwierzęta w historii Polski
Konie, niedźwiedzie, psy – w polskiej historii nie brakuje zwierząt. Bez wielu z nich potoczyłaby się ona zupełnie inaczej. Oto kilka przypadków.
Pałasz
Koń Jana III Sobieskiego. To z jego grzbietu król wydawał rozkazy podczas zwycięskiej odsieczy Wiednia. To Pałaszowi zawdzięcza życie, kiedy musiał salwować się ucieczką w czasie bitwy pod Parkanami.
Kasztanka
Klacz marszałka Józefa Piłsudskiego. Była bardzo przywiązana do Naczelnika, który pierwszy raz dosiadł jej w 1914 roku. Ostatni raz 11 listopada 1927 roku podczas defilady na placu Saskim w Warszawie.
Kiopek
Pies króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Z wiersza oświeceniowego poety Stanisława Trembeckiego dowiadujemy się, że był to szpic, tymczasem z innych źródeł wynika, że Kiopek był yorkshire terierem.
Taranta
Koń Stefana Czarnieckiego. To na nim hetman miał przeprawić się przez cieśninę oddzielającą duńską wyspę Als od Półwyspu Jutlandzkiego, kiedy polsko-brandenburskie wojska walczyły ze Szwedami.
Niedźwiedź Bony
Będąc w 5. miesiącu ciąży, Bona wzięła udział w polowaniu na niedźwiedzia. W pewnym momencie zwierzę ruszyło na królową, która uciekając konno, spadła. W wyniku upadku jej dziecko – Olbracht Jagiellończyk – zmarło.
Dzik Bolesława
Jedna z teorii tłumaczących przydomek Bolesława Krzywoustego wiąże się z dzikiem. Podczas łowów monarcha miał wytropić ogromnego odyńca, który jednak nie poddał się bez walki i uszkodził królowi szczękę.
Słowiki Jagiełły
Władysława Jagiełłę, triumfatora spod Grunwaldu, do grobu wpędziły... słowiki. W czasie jednej ze swoich podróży w 1434 roku zatrzymał się w Medyce, gdzie w nocy słuchał słowiczych śpiewów. W wyniku tego król zaziębił się i wkrótce zmarł.
Szumka
Ulubiony wierzchowiec księcia Józefa Poniatowskiego. Wbrew powszechnemu mitowi owa klacz nie była koniem, pod którym książę zginął w nurtach Elstery. Zasłynęła jednak dzięki obrazom Juliusza Kossaka. Była koniem czystej krwi arabskiej.
Wojtek
Syryjski niedźwiedź brunatny adoptowany przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2. Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Władysława Andersa. Niedźwiedź brał udział w bitwie o Monte Cassino. Nadano mu stopień kaprala.
Baśka Murmańska
Niedźwiedzica polarna przygarnięta w północnej Rosji, później trafiła do batalionu Murmańczyków. Brała m.in. udział w defiladzie w 1919 roku w Warszawie na pl. Saskim, przeszła nawet na dwóch łapach i zasalutowała przed Józefem Piłsudskim.
Nr 45 z 7 listopada 2018
Murmański niedźwiedź
Baśka była niedźwiedziem polarnym. Ten gatunek ssaka to jeden z największych żyjących na lądzie ssaków i jeden z największych drapieżników. Dorosły samiec może ważyć nawet 700 kg i osiągać długość do trzech metrów. Samice są jednak dużo mniejsze i ważą od 150 do 300 kg. Baśka Murmańska trafiła do oddziału zimą 1919 roku. Na początku z tym łagodnym niedźwiadkiem zaprzyjaźniły się dzieci żołnierzy. Dopiero później specjalnym rozkazem przydzielono ją jako córkę pułku do kompanii karabinów maszynowych batalionu i przyznano racje żywnościowe. Opiekował się nią kpr. Smorgoński. Jak wyjaśnia w opowiadaniu Małaczewski: „Kapral trudnił się przed wojną rzemiosłem szewieckiem, i Baśka była pierwszym żywym niedźwiedziem, jakiego w życiu na oczy uświadczył”. Wybór tresera był przypadkowy i wynikał z przeświadczenia adiutanta dowódcy, że nazwisko żołnierza… pasuje do niedźwiedzia. W każdym razie kapral dużo wysiłku wkładał w wychowanie Baśki. Ponoć z czasem nauczył się z nią komunikować i spali nawet na jednym posłaniu. To właśnie kpr. Smorgoński wymyślił imię Baśka. Jak twierdzą świadkowie, dlatego że „było w niej bowiem coś wielce kobiecego, a zarazem miała w sobie wiele z miłej dzikuski”. Oddział Murmańczyków wrócił do Polski dopiero w 1919 roku. We wrześniu został skoszarowany w Twierdzy Modlin. Po pamiętnej defiladzie w grudniu Baśka, niestety, przeżyła tylko dwa miesiące. W styczniu 1920 roku w Modlinie postanowiła wyrwać się na wycieczkę. Przepłynęła rzekę i na swoje nieszczęście weszła do wsi. Tam została kijami i widłami zabita przez okolicznych chłopów. Zanim żołnierze ją odnaleźli, chłopstwo już zdążyło zdjąć z Baśki skórę. Wojskowi odzyskali ciało. Wypchana Baśka stała się, podobnie jak Kasztanka Marszałka, eksponatem w Muzeum Wojska Polskiego. Po II wojnie światowej został on zniszczony. Możliwe, że razem z Kasztanką, którą spalono na wyraźne polecenie Michała Roli-Żymierskiego.
Szeregowy Wojtek Miś
Sława Baśki Murmańskiej nie dorównuje jednak renomie niedźwiedzia Wojtka, adoptowanego przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2. Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Władysława Andersa. Obecnie o tym zwierzęciu powstało co najmniej kilkadziesiąt książek, filmów dokumentalnych (w tym m.in. „Piwko dla niedźwiedzia” Marii Dłużewskiej), także gry planszowe, a ostatnio nawet film rysunkowy. Ten niezwykły niedźwiadek podbił serca żołnierzy swoją łagodnością i niemal ludzkimi przyzwyczajeniami. Miś zjadał papierosy (zawsze zapalone, wypuszczając dym nosem), lubił pić piwko i kochał zapasy z żołnierzami. Był całkowicie oswojony i nigdy nie przejawiał agresji. Pomagał dochodzić do zdrowia dzieciom w szpitalach, wspomagał żołnierzy, m.in. nosząc skrzynki z amunicją. Żołnierze armii Andersa podkreślali często, że Wojtek był niedźwiedziem, który nie wiedział, że jest zwierzęciem. Stał się również symbolem tułaczego losu żołnierzy Andersa. Sierota po tym, jak myśliwi zabili jego matkę, zabrany z Persji, wraz z wojskiem przeszedł szlak bojowy i w końcu trafił do Ogrodu Zoologicznego w Edynburgu. Tam często był odwiedzany przez frontowych kolegów. Ci na oczach zdumionych odwiedzających przeskakiwali płot, by karmić niedźwiadka papierosami i siłować się ze zwierzęciem. Do końca życia (zdechł 2 grudnia 1963 roku) był również wyjątkowo czuły na polską mowę, którą rozpoznawał bezbłędnie i zawsze nadstawiał ucha. Rozpoznawał też polską muzykę i tańczył, słysząc mazurka. Tak niedźwiedź – gatunek, który nigdy nie był nam przyjazny i zawsze kojarzył się z zagrożeniem – stał się naszym bohaterem.
Zwierzęta w historii Polski
Konie, niedźwiedzie, psy – w polskiej historii nie brakuje zwierząt. Bez wielu z nich potoczyłaby się ona zupełnie inaczej. Oto kilka przypadków.
Pałasz
Koń Jana III Sobieskiego. To z jego grzbietu król wydawał rozkazy podczas zwycięskiej odsieczy Wiednia. To Pałaszowi zawdzięcza życie, kiedy musiał salwować się ucieczką w czasie bitwy pod Parkanami.
Kasztanka
Klacz marszałka Józefa Piłsudskiego. Była bardzo przywiązana do Naczelnika, który pierwszy raz dosiadł jej w 1914 roku. Ostatni raz 11 listopada 1927 roku podczas defilady na placu Saskim w Warszawie.
Kiopek
Pies króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Z wiersza oświeceniowego poety Stanisława Trembeckiego dowiadujemy się, że był to szpic, tymczasem z innych źródeł wynika, że Kiopek był yorkshire terierem.
Taranta
Koń Stefana Czarnieckiego. To na nim hetman miał przeprawić się przez cieśninę oddzielającą duńską wyspę Als od Półwyspu Jutlandzkiego, kiedy polsko-brandenburskie wojska walczyły ze Szwedami.
Niedźwiedź Bony
Będąc w 5. miesiącu ciąży, Bona wzięła udział w polowaniu na niedźwiedzia. W pewnym momencie zwierzę ruszyło na królową, która uciekając konno, spadła. W wyniku upadku jej dziecko – Olbracht Jagiellończyk – zmarło.
Dzik Bolesława
Jedna z teorii tłumaczących przydomek Bolesława Krzywoustego wiąże się z dzikiem. Podczas łowów monarcha miał wytropić ogromnego odyńca, który jednak nie poddał się bez walki i uszkodził królowi szczękę.
Słowiki Jagiełły
Władysława Jagiełłę, triumfatora spod Grunwaldu, do grobu wpędziły... słowiki. W czasie jednej ze swoich podróży w 1434 roku zatrzymał się w Medyce, gdzie w nocy słuchał słowiczych śpiewów. W wyniku tego król zaziębił się i wkrótce zmarł.
Szumka
Ulubiony wierzchowiec księcia Józefa Poniatowskiego. Wbrew powszechnemu mitowi owa klacz nie była koniem, pod którym książę zginął w nurtach Elstery. Zasłynęła jednak dzięki obrazom Juliusza Kossaka. Była koniem czystej krwi arabskiej.
Wojtek
Syryjski niedźwiedź brunatny adoptowany przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2. Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Władysława Andersa. Niedźwiedź brał udział w bitwie o Monte Cassino. Nadano mu stopień kaprala.
Baśka Murmańska
Niedźwiedzica polarna przygarnięta w północnej Rosji, później trafiła do batalionu Murmańczyków. Brała m.in. udział w defiladzie w 1919 roku w Warszawie na pl. Saskim, przeszła nawet na dwóch łapach i zasalutowała przed Józefem Piłsudskim.
Nr 45 z 7 listopada 2018
Gazeta Polska
Komentarze