- Nie będzie ukrywania winnych; zależy nam na tym, żeby te sprawy zostały wyjaśnione — powiedział wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, odnosząc się do ostatnich interwencji policji, które zakończyły się śmiercią dwóch osób.
Wiceminister przypomniał, że zostało „w Lubinie wszczęte śledztwo prokuratorskie i jestem przekonany, że ono powinno przynieść wyjaśnienie tej sprawy. Tam są różne zeznania, różne wątki. Jeśli chodzi o sytuację z izby wytrzeźwień, to część policjantów już poniosła konsekwencje” - powiedział Wąsik.
Dodał, że nie ma miejsca w polskich służbach na tego typu działanie. „To są ogromne nieszczęścia, winnych trzeba ukarać niezwykle surowo, ale nie można też stosować odpowiedzialności zbiorowej i nie można za szybko ferować wyroków. Nie będzie ukrywania winnych. Zależy nam na tym, żeby wszystkie te sprawy zostały wyjaśnione” – podkreślił wiceminister MSWiA.
Mężczyzna zmarł po interwencji na izbie wytrzeźwień
Według informacji podanych w czwartek przez „Gazetę Wyborczą” 25-letni Dmytro z Ukrainy pod koniec lipca zmarł po interwencji policji na wrocławskiej izbie wytrzeźwień. Dziennik ustalił, że wobec mężczyzny zastosowano gaz, był również bity pałką i duszony, czego dowodem jest nagranie z monitoringu.
W związku z tą interwencją Komendant Miejski Policji we Wrocławiu podjął decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych czterech z interweniujących na miejscu funkcjonariuszy, a wobec dwóch z nich wszczęto procedurę w kierunku wydalenia ze służby. W związku ze zdarzeniem śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Jak podała Komenda Miejska Policji we Wrocławiu, ze zgłoszenia, jakie otrzymali interweniujący policjanci, wynikało, że mężczyzna jest pijany i agresywny.
Zajście w Lubinie odbiło się echem w całej Polsce
Wcześniej, 6 sierpnia w Lubinie na Dolnym Śląsku, doszło do śmierci 34-letniego Bartosza S. Mężczyzna zmarł po interwencji policji. Pierwsza sekcja zwłok nie ustaliła przyczyny zgonu. Na zlecenie rodziny wykonano za granicą drugą sekcję zwłok Bartosza S.
Policja utrzymuje, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę ratowników medycznych, zachowane były jego funkcje życiowe. Z opublikowanych dotąd relacji ratownika wynika, że zgon mężczyzny stwierdzono już ulicy. Jak tłumaczył, z tego powodu ratownicy nie podejmowali też żadnych czynności resuscytacyjnych. Policja z kolei utrzymuje, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę ratowników, zachowane były jego funkcje życiowe.
Śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny wszczęła Prokuratura Rejonowa w Lubinie. Decyzją Prokuratury Krajowej śledztwo zostało następnie przekazane Prokuraturze Okręgowej w Łodzi.