Przez ostatnie lata w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele kontrowersji dotyczących sposobu zatrudnienia w telewizji TVN. Część dziennikarzy i pracowników technicznych nadal skarży się na formułę zatrudnienia oraz podkreśla, że nikt w tej sprawie nie chce z nimi rozmawiać.
Okazuje się, że część dziennikarzy i pracowników technicznych w TVN nadal ma podpisane z firmą umowy cywilnoprawne, a pracodawca nawet nie chce od nich słyszeć słowa o zmianie warunków zatrudnienia.
„Mimo próśb i prób kontaktu, nikt z nami nie chce rozmawiać o naszej przyszłości, wciąż jesteśmy dyskryminowani. Doszło do takich absurdów, że w ramach jeden redakcji mamy kilka osób na etatach (kto to jest-pozostaje zawsze tajemnicą), a reszta na dziele” – piszą w korespondencji z portalem wirtualnemedia.pl pracownicy TVN.
Z treści ujawnionego listu wynika, że w TVN jest spora grupa wieloletnich pracowników, którzy wciąż współpracują z firmą na podstawie umowy cywilnoprawnej. Wzburzenie wśród pracowników wywołuje fakt, że jako współpracownicy na umowach cywilnoprawnych pozbawieni są bonusów, jakie przysługują osobom na etatach.
„Przed świętami na spotkaniu online zarządu ze wszystkimi ogłoszono, że wszyscy etatowcy dostaną co najmniej ośmioprocentowe premie. A reszta? Reszta może obejść się smakiem. Poczuliśmy się jak śmieci” – przekazali portalowi pracownicy
Osoby zatrudnianie przez TVN zaczęły głośno mówić o niekorzystnych warunkach swojego zatrudnienia na początku zeszłego roku, gdy Kamil Różalski, pracujący w firmie przez wiele lat jako operator kamery, publicznie zarzucił jej naruszanie praw pracowniczych. Stacja telewizja zmusiła wówczas grupę osób do przejścia z etatów na umowy cywilnoprawne. Według operatora w takiej formie związanych jest z nadawcą 1,8 tys. osób.
„Ja, moje koleżanki i koledzy byliśmy traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Stawaliśmy się ofiarami mobbingu, współczesnego niewolnictwa, wykluczenia zawodowego, szantażu, odwetu. Byliśmy zmuszani przez pracodawcę do pracy po 16-17 godzin dziennie, w wyniku czego traciliśmy zdrowie” – alarmował Różalski.
W lipcu ubiegłego roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych rozpoczął kontrolę, o którą wnioskowali pracownicy. Miesiąc później inny operator TVN, Robert Wyczałkowski, podał do sądu pracy nadawcę, żądając ustalenia, w jakim trybie był zatrudniony przez ostatnie 17 lat. Proces objęło kuratelą Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, sprawą zajmuje się też Państwowa Inspekcja Pracy.
Stacja TVN w swoich komunikatach przedstawia zupełnie odmienne stanowisko.