Gościem programu „Prosto w oczy” w Telewizji Republika, był nadkomisarz Dariusz Loranty, ekspert ds. bezpieczeństwa, były policyjny negocjator, który jak zaznaczył na początku rozmowy, nie jest „na grypie”. - Hanna Gronkiewicz-Waltz uzasadniając decyzję nie opierała się na zdaniu policji - stwierdził.
Red. Wierzejski, rozpoczął rozmowę z gościem Republiki od przypomnienia informacji, że około 30 tys. policjantów nagle zachorowało i przeszło na zwolnienie lekarskie, po czym w mediach, zaczęło funkcjonować żartobliwe określenie „psia grypa”.
Nadkomisarz wskazał, że media przesadzają jednak z danymi co do ilości funkcjonariuszy na zwolnieniach. Stwierdził, że po sprawdzeniu informacji na ten temat, nie może potwierdzić, że 40 proc. policjantów jest obecnie na chorobowym. Taki odsetek można raczej odnieść do samego oddziału prewencji, wskazał jednak, że patrole policyjne bez problemu mogą funkcjonować.
- Poszczególne komisariaty i komendy rejonowe mają swoje wydziały patrolowe. Na każdej rejonówce są policjanci, którzy wykonują czynności patrolowe. Wczoraj sprawdzałem dane. To nie jest raczej 40 proc. stanu policji tylko działu prewencji – stwierdził.
Nadkomisarz Loranty odniósł się także do decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz, która odmówiła zgody na Marsz Niepodległości. Stwierdził, że Sąd na pewno jednak na niego pozwoli.
- Wszystkie warunki uzasadniającą nie wyrażenie zgody są takie, że Sąd z pewnością wyda zgodę na przeprowadzenie Marszu Niepodległości. Hanna Gronkiewicz-Waltz uzasadniając decyzję nie opierała się na zdaniu policji. Mimo absencji funkcjonariuszy, nie wierzę, żeby stan policji był w takim rozkładzie by nie był w stanie zapewnić bezpieczeństwa – stwierdził.
- Hanna Gronkiewicz-Waltz mijała się z prawdą mówiąc o policji – dodał.
Loranty skomentował także sam protest policjantów wskazując, że funkcjonariusze czują się nie doceniani oraz przeciążeni pracą. Wskazał także, że ani wcześniej ani teraz, policja nie jest wg niego upolityczniona.