Historii niezwykłego kapłana Dolindo Ruotolo – człowieka przez którego Bóg posłał nam cudowną modlitwę „Jezu, Ty się tym zajmij” – ciąg dalszy. Tym razem o doprawdy niesamowitym wydarzeniu z życia neapolitańskiego księdza.
Po cudownym poznaniu wiedzy, gdy za sprawą Matki Bożej młody Dolindo z człowieka – o którym słuchaliśmy w poprzednim odcinku „Za siódmą górą” – człowieka, który nie potrafił zdać z klasy do klasy stał się nagle specjalistą od teologii, filozofii, homiletyki, czy poezji, okazało się także, że został obdarowany jeszcze jedną umiejętnością. Zaczął komponować utwory muzyczne. A także samodzielnie je wykonywać. Ponoć stał się w Neapolu prawdziwym specjalistą w grze na organach. Z tą profesją wiąże się kolejne niezwykłe wydarzenie w jego życiu.
Opowiada o nim Stefan Czerniecki, autor pierwszego w polskiej telewizji reporterskiego cyklu o niezwykłym kapłanie z Neapolu. Dolindo grał na organach wręcz kapitalnie. Bardzo często upiększając tym samym liturgię. Historia, którą za chwilę usłyszycie, miała miejsce w kościółku pw. Santa Madonna Dell’Arco. We wschodniej części Neapolu, nieopodal miejsca, gdzie miasto graniczy z podnóżem stożka Wezuwiusza.
Któregoś dnia tutejszy proboszcz poprosił Dolindo, aby ten zagrał na okazję wizyty w parafii biskupa. Tłumaczył się, że zaprosiłby najchętniej jakiegoś tenora, ale nie ma funduszy, więc Dolindo będzie musiał poradzić sobie sam.
Nadeszła niedziela. Kościół pękał w szwach. Mnóstwo znamienitych gości. Dolindo jest już na chórze, siedzi przy organach i modli się: „Jezu, Ty się tym zajmij. Zaśpiewaj ze mną”. I oto Msza zaczyna się niebiańskim śpiewem. Ludzie są poruszeniu, zachwyceni, spoglądają na górę, na organy, ale nikogo nie widzą. Jedynie proboszcz jest cały w stresie. Boi się kogóż to ściągnął Dolindo i ile to będzie musiał mu zapłacić. Bo to przecież najwyraźniej najwyższa klasa światowa. Po mszy leci w te pędy na chór do Dolindo, pyta, skąd ten wytrzasnął tenora i ile mu obiecał zapłacić. Na to Dolindo tylko się uśmiechnął i z zupełną oczywistością w głosie odpowiedział: „Ściągnąłem tu wyjątkową Osobę. Jezusa, Jezusa”.
Podobne historie dotyczą śpiewania podczas mszy świętych samej Maryi. Rzecz jasna wraz akompaniującym Jej Dolindo. I są tego świadkowie…
Więcej historii w kolejnej odsłonie programu „Za siódmą górą” o ojcu Dolindo Ruotolo z Neapolu, który poniżej.