[NASZ NEWS] „Ludzie głosowali na parapetach, na ścianach”. Protest wyborczy w Sopocie
– Dochodziło do tego, że wyborcy dokonywali skreśleń na stołach, przy których wydawano karty wyborcze. Ludzie wynosili też karty z pomieszczenia, kładli karty do głosowania na parapetach, na ścianach i tam oddawali głosy – mówi w rozmowie z portalem tvrepublika.pl Krzysztof Szołoch z Sopotu, autor jednego z protestów wyborczych.
16 grudnia o godzinie 12:00 sopocki sąd ma zająć się protestem wyborczym złożonym przez Krzysztofa Szołocha. Zdaniem autora protestu w kilku lokalach wyborczych nie zapewniono tajności głosowania, książeczkowy format kart w wyborach do sejmików jest niezgodny z prawem, a prezydent Sopotu Jacek Karnowski dopuścił się zaniechania.
„Ludzie głosowali na parapetach, na ścianach”
W lokalu wyborczym nr 10 w Sopocie, w którym głosowałem, naruszono zasadę tajności głosowania. Stoliki i przesłony na nich ustawione nie dawały możliwości oddania głosu bez udziału osób trzecich – pisze w proteście wyborczym Krzysztof Szołoch.
W dokumencie dodano również, że lokal wyborczy nr 19 w Sopocie był zbyt mały przez co nie zapewniał on wyborcom możliwości oddania tajnego głosu. – Dochodziło do tego, że wyborcy dokonywali skreśleń na stołach, przy których wydawano karty wyborcze. Ludzie wynosili też karty z pomieszczenia, kładli karty do głosowania na parapetach, na ścianach i tam oddawali głosy – mówi w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl Krzysztof Szołoch.
Zdaniem autora protestu wyborczego tego typu sytuacja stanowi naruszenie zasady tajności głosowania, a faktycznie zaistniała jawność oddawania głosu może być uznana jako agitacja wyborcza i tym samym złamanie ciszy wyborczej.
Maria Lamparska była świadkiem opisywanych sytuacji. Zamieszczamy jej oświadczenie:
Książeczka sprzeczna z kodeksem wyborczym?
Drugi punkt protestu dotyczył tzw. książeczki wyborczej, którą zastosowano przy wyborach do sejmików wojewódzkich.
Każdy użytkownik biblioteki wie, że czytelnik najpierw sprawdza okładkę książki i bardzo często odstawia ją z powrotem na półkę bez wnikania w jej treść.
Wprowadzenie w/w wielostronicowej karty wyborczej naruszyło zasadę równości (Konstytucja RP art 169). Tak skonstruowana „karta wyborcza” dała preferencje Liście Wyborczej z nr 1, która została zamieszczona na okładce w/w karty. Forma książeczki jako karty wyborczej jest również sprzeczna z KW Art. 40 par. 3, który stanowi „karta do głosowanie może być zadrukowana tylko po jednej stronie” to znaczy wszystkie listy wyborcze umieszczone na tej samej stronie tworzy dopiero kartę wyborczą – wyjaśnia Krzysztof Szołoch w proteście.
Zaniechanie Karnowskiego?
Według autora protestu wybory w Sopocie przeprowadzono z zaniechaniem wykonania art. 22 Kodeksu Wyborczego, który nakładał na Prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego podjęcie decyzji administracyjnej oceniającej, czy osoby zamieszczone na liście wyborców mają prawa wyborcze w wyborach samorządowych. Ustawa jasno nakłada obowiązek stałego zamieszkania przez osobę ubiegającą się o czynne prawo wyborcze na terenie jednostki administracyjnej do której przeprowadza się wybory (KW Art. 5 par. 9 i Art. 11 par. 5) – pisze w kolejnym punkcie protestu wyborczego Szołoch.
W przeddzień ciszy wyborczej Prezydent Sopotu oświadczył (powiadomiony przez urzędnika Urzędu Miasta Sopotu) o podejrzeniu naruszenia Ordynacji Wyborczej poprzez złożenie przez 18 osób oświadczenia o stałym zamieszkaniu i dopisaniu się do rejestru wyborców. Prezydent nie wykonał obowiązku ustawowego (Art. 22) i przekazał to do rozpatrzenia Komisarzowi Wyborczemu Irmie Kul, która nie była stroną rozpatrzenia tego zawiadomienia – reklamacji – wyjaśnia dalej autor protestu. Przypomina też, że już w 2010 roku prezydent Karnowski wystąpił z podobnym zarzutem pod adresem grupy wyborców i nie dokonał czynności sprawdzających.
– Prezydent Sopotu Jacek Karnowski, uchylając się od podjęcia decyzji administracyjnej o usunięciu z rejestru wyborców dla Miasta Sopot osób naruszających Kodeks Wyborczy, pogwałca moje prawa jako mieszkańca Sopotu do wyłonienia przedstawicieli w organach samorządowych zgodnie z brzmieniem ustawy – wyjaśnia nam w rozmowie Krzysztof Szołoch. Dodaje, że zgodnie z konstytucją samo zameldowanie czy oświadczenie o stałym zamieszkaniu nie determinuje o posiadaniu czynnego i biernego prawa wyborczego w danej jednostce terytorialnej. – Zasada powszechności przy wyborach samorządowych dotyczy tylko danej wspólnoty samorządowej. Brak nadzoru Prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego nad spójnością listy osób należącej do Sopockiej Wspólnoty Samorządowej spowodował, że nieokreślona liczba osób bezprawnie weszła w prawa Sopockiej Wspólnoty Samorządowej naruszając tym Ustawę Zasadniczą – wyjaśnia.
Krzysztof Szołoch pytany o powody, dla których zdecydował się złożyć protest wyborczy, stwierdził, że miał okazję być członkiem komisji wyborczych, a w tych wyborach kandydował, więc nie mógł pozostać obojętny wobec nieprawidłowości, które zaobserwował.