Pełnomocnik rodziny zmarłej tragicznie Polki, Magdaleny Żuk w rozmowie z Wirtualną Polską krytycznie odniosła się do tzw. raportu egipskiego, który wczoraj ujrzał światło dzienne w Polsce: - Nie poznała go rodzina. Co więcej, nie ma go nawet w prokuraturze, która prowadzi postępowanie w tej sprawie". Czyli raport nie istnieje w Polsce?
Po opublikowaniu tzw. raportu egipskiego ws. tragicznie zmarłej w Egipcie Magdaleny Żuk, jej rodzina mocno i krytycznie odniosła się do tych rewelacji. – To jest wyjątkowy skandal. Nie dotarły do nas żadne informacje dotyczące rzekomych dokumentów z Egiptu. Kontaktowaliśmy się także z prokuraturą w Jeleniej Górze, która prowadzi śledztwo i tamtejsi prokuratorzy także nie mają takich dokumentów. Nie znamy ich treści, nie możemy się z nimi zapoznać – mówi mec. Jurewicz. - Być może materiały z Egiptu trafiły do Prokuratury Krajowej, która prześle je do śledczych prowadzących postępowanie. To nie powinno tak wyglądać – dodaje w rozmowie z wp.pl.
Pełnomocnik rodziny Żuk dodała również, że jest zaskoczona tym co napisał "Fakt": – Jesteśmy zdumieni informacjami, że nie stwierdzono obrażeń ciała. Przecież obrażenia u Magdaleny Żuk były masywne z powodu upadku z wysokości. A może te masywne obrażenia ciała zakrywały te mniejsze? – zastanawia się pełnomocnik.
W egipskim raporcie rzekomo mają być informacje na temat tego, że Magdalena Żuk zażywała leki na depresję i schizofrenię. – Rodzina od początku temu zaprzecza i podtrzymuje te opinię – mówi adwokat.