Wypowiedzi polityczne znanego aktora Macieja Stuhra budzą wiele emocji i kontrowersji. W tej sprawie stanowczo zareagowała jego żona, Katarzyna Błażejewska-Stuhr.
Kobieta zamieściła na swoim blogu notkę, w której ujawniła, że zdecydowała się założyć mężowi "kaganiec". Wszystko dlatego, że Stuhr oraz jego najbliżsi padają ofiarą hejtu, doświadczają także gróźb karalnych.
Żona aktora skarży się, że dziennikarze- zamiast pytać artystę o role w filmach i serialach- pytają o politykę, "bo to się klika, bo to ludzi elektryzuje".
– Więc Maciej, najdelikatniej jak umie, odpowiada, cyzelując każde słowo. Dbając o kulturę wypowiedzi, o źródła, na które się powołuje, o opinie, które przytacza. A potem wpada to w młynek medialny, z kontekstu wyrwane są słowa, połączone bez sensu, zacytowane przez jedno medium i idzie dalej w świat- napisała Błażejewska-Stuhr.
Jak ujawniła, w wyniku tej machiny medialnej, w którą wpada Stuhr, artysta i jego najbliżsi spotykają się z hejtem, anonimowymi telefonami, a nawet groźbami.
– Dostajemy dziesiątki telefonów (zarówno w dzień, jak i w nocy) z pogróżkami i wyzwiskami. (...) Mówię o osobach, które czynią wysiłek, aby zdobyć numer, zadzwonić, skonfrontować się z naszym głosem, telefonem, pocztą głosową – i zagrozić nam. Mówię o osobach, które nie tylko zza szklanego ekranu monitora, ale twarzą w twarz, wobec męża z żoną i ojca z dziećmi na stacji benzynowej rzucają wyzwiskami- podkreśla Katarzyna Błażejewska-Stuhr.
Żona aktora podsumowuje: „Zakładam kaganiec mężowi. Maciej Stuhr nie odpowie na pytania o wybory prezydenckie”.
O ile nie zgadzamy się z Maciejem Stuhrem w kwestiach politycznych, pragniemy podkreślić, że nie ma zgody na hejt i groźby, tym bardziej, że dotykają one również rodziny aktora. Warto również, abyśmy pamiętali (wszyscy- zarówno celebryci wypowiadający się publicznie o polityce lub na inne elektryzujące tematy, jak i internauci, którzy będą te wypowiedzi komentować) o odpowiedzialności za to, co mówimy i piszemy oraz o tym, że po drugiej stronie jest człowiek, niezależnie od tego jak bardzo by nas irytował i jak bardzo byśmy się z nim nie zgadzali.