- Ewentualny wzrost cen prądu nie będzie szczególnie odczuwalny w kieszeniach Polaków - powiedziała Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju. - Z całą pewnością nie będziemy mieli też do czynienia z drożyzną – zapewniła.
- Ceny prądu będą wiązały się ze stawkami na Towarowej Giełdzie Energii, gdzie w ostatnim czasie zanotowano ich spadek. Taryfy dla odbiorców indywidualnych będziemy znać w połowie grudnia. Biorąc pod uwagę wskaźnik inflacyjny, to jeśli podwyżki cen prądu w ogóle będą, to wyniosą ok. 5-7 proc. - zaznaczyła Jadwiga Emilewicz.
Minister przypomniała, że ubiegłoroczne zwiększenie cen energii było związane ze wzrostem podatku węglowego, czyli cenami uprawnień do emisji CO2. Na początku 2018 roku były one po 8 euro, a na koniec po 26 euro.
- W tej chwili znajdują się na poziomie 24-25 euro, wiec nie mamy do czynienia z drastycznym cenotwórczo czynnikiem. W ubiegłym roku jako stałe rozwiązanie wprowadziliśmy obniżkę akcyzy i opłaty przejściowej dlatego ewentualny wzrost cen prądu nie będzie szokujący – stwierdziła Emilewicz.
Czytaj także:
Zabłocki: Pani Diduszko, pani Jachira, nowe twarze PO mocno odbiegają od norm