Mieszkanka Łodzi skończyła 113 lat! "Trzeba się uśmiechać do ludzi"
Życie to nie jest prosta sprawa, ale trzeba się uśmiechać do ludzi – mówi Pani Jadwiga Żak-Stewart, najstarsza Polka mieszkająca w Łodzi. – Lubię śpiewać i kocham Polskę. Dziś wam nawet zaśpiewam – dodaje. Jest krucha i siwa, ale głos ma wciąż mocny. Śpiewa tak, że inni podopieczni przystają, by jej posłuchać.
Podczas spotkania honorującego jej wiek Pani Jadwiga otrzymała również bukiet kwiatów, piękną chustę i album. – Lubię takie kolory. Kwiaty pięknie pachną – dziękuję– mówi z uśmiechem.
Pani Jadwiga zawsze lubiła decydować o sobie. Decyzje podejmowała szybko, tak po prostu lubiła. Kiedy przyszło do wyboru domu opieki, obejrzała pokoje i niedługiej chwili powiedziała do syna:
– No to ja już tutaj zostanę.
Tak samo działała wcześniej – gdy chciała kupić samochód, po prostu go kupowała.
Mimo sędziwego wieku wciąż mówi po angielsku. Na pytanie o samopoczucie odpowiada krótko: very well.
Od zawsze była osobą zdecydowaną i niezależną. Dziś bardzo lubi swoją opiekunkę, Bogusławę Mirowską, z którą łączy ją serdeczna relacja.
– Pani Jadzia to wyjątkowa osoba. Ma ogromne serce, apetyt na życie i zadziwiająco dobre zdrowie. Wyniki badań ma świetne – serce jak dzwon, wątroba pracuje znakomicie. Uwielbia słodycze i nigdy nie odmawia dobrego ciasta – mówi Pani Bogusława.
Jeszcze kilka lat temu Jubilatka mieszkała na piętrze domu opieki, dziś – dla wygody – na parterze. Wciąż porusza się samodzielnie, jednak z duża pomocą opiekunów. Chętnie uczestniczy w spotkaniach i rozmowach, które są dla niej źródłem radości.
Czeka na Święta Bożego Narodzenia, choć nie na prezenty.
– Nie chcę, żeby ktoś na mnie wydawał pieniądze - mówi stanowczo, ma świadomość, że jest to wydatek, jednak zawsze chętnie przyjmuje słodycze. Lubię je – podkreśla.
Wspomina swoje dzieciństwo, które nie było łatwe. Jak sama mówi, czasem jej się dostało od rodziców, bo była pełna energii. – Byłam żywiołowa i ruchliwa, więc czasem, to przeszkadzało – mówi ze smutkiem. Teraz żartuje o dzieciach:
– Lubię dzieci, ale muszą być grzeczne.
W tych prostych słowach kryje się jej życiowa mądrość – że najważniejsze są ludzie, dobro i wdzięczność za każdy dzień. Patrząc na Panią Jadwigę, trudno nie pomyśleć, że długowieczność to nie tylko dar natury, ale także wynik pogody ducha i miłości do świata.
Pani Jadwiga urodziła się w 1912 roku w Warszawie. W 1946 roku przeniosła się do Łodzi, gdzie mieszkała do lat 80. W czasie stanu wojennego wyjechała do Stanów Zjednoczonych, by być bliżej synów. Przez 30 lat mieszkała w Indianapolis, pracując w szpitalu. Na swoje setne urodziny wróciła do Polski, by być blisko pierwszego męża, którego śmierć rozdzieliła ich wiele lat wcześniej.
Samochód prowadziła aż do 84. roku życia. Do dziś zachowała ciekawość świata i energię, którą zaraża innych. Widziała dwie wojny światowe, narodziny II Rzeczypospolitej, powojenne przemiany i nową Polskę. Jej życie to świadectwo całego stulecia – historii, której dziś możemy słuchać prosto z jej ust.
Dziś, po ponad wieku życia, Pani Jadwiga wciąż powtarza:
– Trzeba być dobrym dla innych. Wtedy życie jest ok!
Na zakończenie rozmowy najstarsza Polka żegna się z nami całusem, po czym wyczerpana idzie od razu spać. Trzeba dodać, że podczas rozmowy zjadła pół paczki Ptasiego Mleczka, bardzo je lubi i cały personel jest pewny, że z tej przyjemności łatwo nie zrezygnuje.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X