Mec. Szonert-Binienda mówi: Jak dyskredytowano i zniesławiano członków podkomisji smoleńskiej
– W październiku 2016 r. został wyemitowany odcinek zatytułowany: "Nieczyste teorie" w programie "Czarno na białym". Tylko w stosunku do prof. Biniendy, mojego męża, w ciągu niespełna siedmiu minut programu dopuszczono się manipulacji symulacji, tłumaczeniami, wizją oraz oszustwem montażowym, masową dezinformacją i chaosem informacyjnym – powiedziała pani mec. Maria Szonert-Binienda, która była gościem w programie "10.04.2010 Fakty".
– Program był bardzo profesjonalnie zmontowany i niezwykle przekonujący jeżeli chodzi o odbiór opinii publicznej. Ja na ten program w imieniu męża złożyłam skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w grudniu 2016 r. w którym wypunktowałam wszystkie delikatnie mówiąc manipulacje. Pod koniec marca 2017 r. KRRiT wydała decyzję w tej sprawie – ta skarga została w całości uznana i Krajowa Rada udzieliła nagany temu programowi – podkreśliła pani mecenas.
– Katastrofą smoleńską zainteresowałam się od pierwszego dnia. Aktywnie zaczęłam się przyglądać tej sprawie od 2011 r. Miałam okazję uczestniczyć w konferencji katyńskiej, która miała miejsce w Waszyngtonie w maju 2011 r. Na tej konferencji wystąpił między innymi ambasador Rosji i tam pojawiły się wątki, że my Polacy przepraszamy za kłopot jaki sprawiliśmy tą katastrofą. Takie ujęcie tego tematu mnie wzburzyło, ponieważ te konkluzje na arenie międzynarodowej pojawiły się bardzo wcześnie po katastrofie. Diagnoza była postawiona w pół godziny po katastrofie i była niepodważalna. Jest niepodważalna do dziś. Szczególnie w mediach zachodnich, które bardzo silnie przestrzegają tego, aby przekaz na ten temat był wyłącznie zgodny z raportem MAK-u i Millera – powiedziała gość programu.
"Ataki idą całkowicie z jednej strony – ze strony opozycji"
– Kampania medialna po katastrofie smoleńskiej była bardzo szczelna, jednolita i spójna. Do roku 2015, do wyborów parlamentarnych, zespół parlamentarny, który powstał i kwestionował te podstawowe tezy oficjalnej wersji miał możliwość działania na arenie medialnej, publicznej znacznie swobodniej. Do 2015 r. opinia publiczna w Polsce była informowana o pracach zespołu parlamentarnego, o wynikach, badaniach, były konferencje smoleńskie, dużo inicjatyw – temat był aktualny i było duże zainteresowanie. Tezy stawianie przez członków zespołu były kwestionowane przez oficjalne wówczas media, niemniej był pewien dialog na temat tych badań, wyników i diagnoz. Od 2015 r., kiedy powstała podkomisja do spraw ponownego zbadania wypadku lotniczego, czyli podkomisja MON, sytuacja stała się znacznie trudniejsza jeżeli chodzi o dezinformację, ponieważ członkowie tej podkomisji mieli utrudnioną możliwość polemiki z atakami na członków podkomisji. Można powiedzieć, że ataki idą całkowicie z jednej strony – ze strony opozycji w sposób niezwykle brutalny, a odpowiedź ze strony podkomisji jest praktycznie bardzo ograniczona. Komisja wydaje oświadczenia na takie ataki medialne – krótkie i zwięzłe. Niemniej jednak te oświadczenie są dalece niewystarczające i nie w pełni zrozumiałe dla opinii publicznej – oceniła pani mec. Maria Szonert-Binienda.