Jutro w kinach oficjalna premiera szkalującego Straż Graniczą i wręcz obrzydliwego (co widać zarówno po zwiastunie, jak i fragmentach opublikowanych w sieci) filmu Agnieszki Holland. Od pewnego czasu wiemy, że „Zieloną granicę” współfinansowała m.in. Rada Europy. To jednak nie koniec "rewelacji". Okazuje się, że kasę wyłożył tutaj również zarządzany przez Adama Struzika (PSL) urząd marszałkowski województwa mazowieckiego. Dotacje jako pierwsza ujawniła "Gazeta Polska Codziennie".
Jak się okazało, film Holland dostał 300 tys. zł dofinansowania od podległego Struzikowi Mazowieckiego Instytutu Kultury. Organizacja raz w roku przyznaje granty w ramach Mazowieckiego i Warszawskiego Funduszu Filmowego. Tak było i tym razem.
Kilka miesięcy temu - w czerwcu rozstrzygnięto 13. edycję konkursu. „Zielona granica” - oprócz dwóch innych produkcji - dostała najwyższą kwotę dofinansowania – 300 tys. zł.
Dziwi? Tak, bo Mazowiecki i Warszawski Fundusz Filmowy za swój główny cel ma „wspieranie projektów filmowych realizowanych w woj. mazowieckim, mogących przyczynić się do turystycznej i gospodarczej promocji regionu”. Tereny przygraniczne z Białorusią mają się nijak do województwa mazowieckiego, prawda?
Co ciekawe, w konkursowych kryteriach oceniane było także m.in. „powiązanie produkcji regionem m.in. poprzez: tematykę, miejsce realizacji, udział w realizacji filmu osób i przedsiębiorców z terenu województwa mazowieckiego” oraz „wykorzystanie plenerów charakterystycznych dla województwa mazowieckiego”.
Jak komisja konkursowa powiązała film o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej z Mazowszem? Dobre pytanie, ale kto pyta - nie błądzy.
Pieniądze na powstanie filmu „Zielona granica” pochodziły m.in. z funduszu wsparcia kulturalnego Rady Europy. Partnerem produkcji Agnieszki Holland jest także niemiecka stacja ZDF.