– Sędziowie niedługo będą ustalać, że prezydent już nie jest prezydentem, pierwszy prezes już nie jest prezesem i mają politycznego stronnika w osobie marszałka Senatu, więc prawem kaduka tak zwanym naginają interpretacje do swoich życzeń - powiedział w rozmowie z Katarzyną Gójską w programie Telewizji Republika "W punkt" mecenas Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu.
– Prezydent Duda jasno określił w jednym z wywiadów, że mamy do czynienia z puczem sędziów, którzy przestali być sędziami stali się formacją polityczną, korporacyjną jak chociażby Iustitia i jej prezes. Będą robić wszystko, żeby w ramach dywersji zaszkodzić dzisiejszemu prawidłowemu funkcjonowaniu organów państwa - powiedział mecenas Andrzejewski.
– Sędziowie niedługo będą ustalać, że prezydent już nie jest prezydentem, pierwszy prezes już nie jest prezesem i mają politycznego stronnika w osobie marszałka Senatu, więc prawem Kaduka tak zwanym naginają interpretacje do swoich życzeń. Przecież to jest głęboka patologia. My jesteśmy służebni wobec państwa i prawa polskiego, dlatego też musimy pobłażliwie traktować te wybryki i nie bardzo się przejmować. To są po prostu wybryki - zaznaczył sędzia Trybunału Stanu.
– Pani Ewa Łętowska mówi tak: Jak zakończy się kadencja pana prezydenta Andrzeja Dudy, a nie będziemy mieli innego prezydenta, to nie zachodzi żadna z wymienionych w konstytucji przesłanek, dzięki której marszałek Sejmu może zastąpić prezydenta, czyli wejść w rolę prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a skoro nie może tego zrobić marszałek Sejmu i jest w konstytucji zapis, że jeżeli nie może, to może to zrobić marszałek Senatu, czyli trzecia osoba w państwie. Wedle ten interpretacji pani Łętowskiej, to w ogóle nie trzecia, a druga by była. Jakby się pan odniósł do tej interpretacji, bo ona się rzeczywiście opiera na słowach, które w konstytucji padają, tylko nadane jest im brzmienie, na które przez tyle lat obowiązywania tej konstytucji w ogóle nie wpadł? - zapytała Katarzyna Gójska.
– To absurd! (...) Jest to sprzeczne z zasadami logiki wynikającymi z treści tych zapisów zawartych w konstytucji dlatego, że ograniczenie zastępstwa prezydenta na wypadek wymienionych w konstytucji okoliczności niemożności sprawowania przez niego urzędu, po pierwsze nie dotyczy abdykacji, braku prezydenta w wyniku nieodbytych wyborów. To jest pierwsze - mówił mecenas.
– Drugie. Nawet te przepisy w konstytucji, które mówią o subsydiarności prezydenta na wypadek jeżeli zginął, został zdjęty z urzędu przez Trybunał Stanu, albo w jakiś inny sposób uniemożliwia się mu prowadzenie i funkcjonowanie jego urzędu, dotyczy tylko określonych, ściśle wyliczonych konstytucji przedmiotów działania - dodał.
– Natomiast jeżeli z kolei marszałek w zakresie bardzo ograniczonym nie może też wykonywać tych funkcji, to wtedy wchodzi marszałek Senatu, ale wchodzi tylko w ten sam ograniczony ściśle zakres, który służył marszałkowi Sejmu. Nadużyciem jest mówienie, że służą mu większe uprawnienia, jeszcze możliwość pełnienia roli prezydenta. To błąd logiczny. Wątpię, żeby takie ograniczenie w zakresie racjonaliści rozumowania było udziałem, którzy to twierdzą. To po prostu jest zła wola i dywersja wobec konstytucji i obowiązującego systemu prawa - ocenił sędzia Trybunału Stanu.