Od wieczora 11 sierpnia, przez kilka dni kolportowano w polskich mediach nieprawdziwą informację o niezwykle wysokiej zawartości rtęci w wodach Odry, powodującej masowe śnięcie ryb. Fake newsa o zagrażającej życiu ludzi i zwierząt rtęci w Odrze wykreowano na podstawie informacji pochodzącej z jednego, lokalnego medium z Brandenburgii, nie czekając na oficjalne wyniki badań w Polsce i w Niemczech. Historia rozchodzenia się tej nieprawdziwej informacji może służyć jako modelowy przykład rozpowszechniania fake newsów.
Fałszywa informacja rozeszła się niezwykle szybko – została też podchwycona przez rosyjskie i białoruskie media - i wywołała społeczną panikę. Z medialnych przekazów wynikało bowiem, że zakumulowana rtęć przeniesie się z wody i ryb na człowieka i będzie zatruwać kolejne pokolenia, że giną także zwierzęta mające kontakt z wodą, m.in. ptaki i bobry, a woda w Odrze wypala rękawice i kaleczy ręce zbierających śnięte ryby wędkarzy.
Pojawiły się też wpisy porównujące zatrucie Odry rtęcią do katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Eksperci mówią w takich sytuacjach, że Internet „zbombardowano” fake newsem i w efekcie nawet kilka dni później trudno było dotrzeć do prawdziwych informacji, nie mówiąc o zaufaniu doniesieniom dochodzącym w tej sprawie z polskich i niemieckich państwowych instytucji. I to mimo że zarówno Warszawa jak i niemieckie, federalne ministerstwo ochrony środowiska ostatecznie zdementowały sensacyjnego fake newsa o podwyższonej zawartości rtęci w Odrze.
Według dr Piotra Łuczuka z UKSW w Warszawie, specjalisty od manipulacji w mediach, rtęciowy fake news przejdzie na stałe do kanonu przypadków analizowanych w świecie akademickim, a jego medialna nośność wynikała m.in. z tego, że tematy związane z katastrofami ekologicznymi, mogącymi być zagrożeniem dla zdrowia czy nawet życia ludzi (tzw. biohazard) budzą wielkie zainteresowanie społeczne.
Jak mówi dr Łuczuk, z powodu niskiego stanu kultury politycznej w Polsce, część mediów i polityków, zamiast ostrożnie zarządzać informacją wrażliwą społecznie, operowała nieprawdziwymi, albo nieoficjalnymi danymi, a nawet je fabrykowała dla zbicia kapitału politycznego. „Na podobnej zasadzie działają zresztą, silnie u nas obecne rosyjskie (i nie tylko) farmy trolli, które mają m.in. za zadanie generowanie zagrożenia i podziałów społecznych mających wpływ na scenę polityczną. Fake news dotyczący rtęci w Odrze jest klasycznym przykładem wyżej opisanych zjawisk” – uważa dr Łuczuk.
Nieprawdziwe doniesienia o rtęci w Odrze zaczęły krążyć w Internecie wieczorem 11 sierpnia. Jak opisaliśmy to w naszym raporcie fact-checkingowym z 13 sierpnia, tego dnia w polskiej sieci pojawiły się pierwsze wzmianki na temat artykułu niemieckiego, lokalnego medium RBB24 pt. „Rtęć wykryta w próbkach wody z Odry1.” RBB to nadawca radiowo-telewizyjny Rundfunk Berlin-Brandenburg, który działa w dwóch landach: Berlinie i Brandenburgii i wchodzi w skład ARD, skupiającej największych regionalnych nadawców publicznych w Niemczech.
Informację o rtęci zawierał tweet Roberta Suligowskiego2 opublikowany 11 sierpnia o godz. 21.42 o treści: „No i Niemcy w jeden dzień zbadali wodę i odnaleźli rtęć. Brawo dla grupy rekonstrukcyjnej KaKaO, wiceministra od mórz i oceanów, co szukał w Gdańsku i Warszawie i GIOŚ co coś tam dukała 2 tygodnie”, do którego autor dołączył link do artykułu ze strony RBB24. Chwilę później, o 21:45 ukazał się tweet Pawła Wity o treści: „Z badań Odry zrobionych w Niemczech wynika, że woda została zanieczyszczona rtęcią. To, że tego nie wykryto w Polsce woła o pomstę do nieba”.
Dziś wpisy Pawła Wity3 nie są już ogólnie dostępne. Właściciel konta ograniczył ich widoczność, ale jego tweeta o rtęci, jeszcze tego samego wieczoru udostępnił dziennikarz Bertold Kittel4, a niepotwierdzona informacja o wykryciu rtęci w Odrze rozlała się po polskim Internecie.
Sprawę tę będziemy dziś komentować w programie "Dziennikarski Poker". Zapraszamy!