– Relacja Putina jest zupełnie inna, nie ma tam żadnej brzozy, nie ma żadnej beczki – mówił na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz. Wiceprezes PiS oraz szef Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej mówił o nowych ustaleniach ekspertów dotyczących m.in. relacji świadków oraz samego Władimira Putina.
Antoni Macierewicz, przypominając materiał Telewizji Polskiej, gdzie Władimir Putin na miejscu katastrofy tłumaczy Donaldowi Tuskowi przebieg zdarzeń, stwierdza, że to, co mówi prezydent Rosji mija się z wieloma oficjalnymi wersjami.
– Putin od godz. 10 rano jest na miejscu katastrofy i informuje Tuska, że zapoznał się z nagraniem głosowym zawartym na czarnych skrzynkach. Także Szojgu dokładnie opisuje moment katastrofy – przypomina Macierewicz. – Już wtedy Putin ma obraz, który chce przedstawić stronie polskiej. Nie ma beczki, brzozy, żadnej wieży, jest za to uderzenie w ziemię i przełamanie na pół – wyjaśniał.
– Putin dokładnie wskazuje też, że samolot rozpadał się już kilometr od miejsca, gdzie tłumaczył Tuskowi co się stało. W pierwszym odruchu Tusk chce tam pójść, ale zostaje fizycznie zatrzymany przez Rosjan – zauważa wiceszef Prawa i Sprawiedliwości.
Macierewicz mówił również, że Donald Tusk jest świadkiem relacji z pierwszej ręki. – I Tusk, i Putin powinni zostać w tej sprawie przesłuchani. To zaniechanie mści się do dziś – ocenił.
Szef Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej mówił też o ostatnich ustaleniach grupy ekspertów zespołu, a dotyczącej zeznań wielu świadków tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. – To jest kolejna odsłona zeznań świadków. Tym razem jest ich 200, poprzednio było ich 120. Ludzie z grupy pracującej w zespole badają te elementy na bieżąco i przedstawiają swoje wyniki. Już teraz mamy 53 osoby, które widziały lub słyszały eksplozje – tłumaczył Macierewicz. Przypominał również, że Prokurator Generalny jeszcze miesiąc temu zaprzeczał tym informacjom. – Dlatego przesłaliśmy mu wyniki naszych badań – poinformował wiceprezes PiS.
Antoni Macierewicz przypominał także, że Gazeta Wyborcza w pierwszych godzinach po katastrofie podawała, iż samolot uderzył w radiolatarnię. – Inny z kolei dziennik szczegółowo rekonstruował moment uderzenia Tupolewa w radiolatarnię. Tam nie ma jeszcze brzozy, zastępuje ją radiolatarnia – wyjaśniał.
– Świadków jest wystarczająca ilość, aby polscy prokuratorzy nie mogli się odwracać się od tego plecami. Po 4,5 roku tego problemu nie przebadano. Prokuratura z góry założyła, że tego zjawiska nie ma – powiedział Macierewicz.