To było przerażające, bo ta przykra wiadomość (o katastrofie smoleńskiej) dotarła do nas nad grobami zamordowanych polskich oficerów. Historia miała swój ciąg dalszy – mówiła na antenie Telewizji Republika poseł Joanna Lichocka, poseł PiS.
– Miałam wtedy okazję być w Smoleńsku. Miałam tam przeprowadzać 6 wywiadów m.in. z śp. panem Kurtyką z Lechem i Marią Kaczyńskimi. O świcie się zebraliśmy, bo trzeba było być wcześniej. Pamiętam, że było błękitne niebo. (…) Ciągle czytałam różne dokumenty, aby przygotować się do rozmów i nagle podniosłam głowę. Nagle była gęsta mgła. To mnie bardzo zdziwiło. Pamiętam tą obsługę rosyjską, która nagle przestała być zainteresowana sprawdzaniem osób, które tam wchodziły. To był pierwszy sygnał, że te służby już wiedziały o katastrofie – my jeszcze nie wiedzieliśmy – mówiła nam poseł Lichocka.
Joanna Lichocka mówiła nam, że tego dnia czekali w studio na pana Kurtykę, bo miał on przyjechać wcześniej przed kolumną. (…) – Pytałam w słuchawce co się dzieje, ale tylko milczenie usłyszałam… Nagle pewien przechodzień widząc, że ja się miotam powiedział, że samolot spadł. Pomyślałam, że to żart, ale nagle podszedł do mnie wydawca i powiedział, że samolot miał problemy z lądowaniem. Ja już wiedziałam, że jeśli taki samolot ma problemy, to wszyscy nie żyją i to się niestety potwierdziło – relacjonowała.
– Jacek Sasin ogłosił, że nikt nie przyjedzie – jeszcze wtedy nie wiadomo było, że wszyscy nie żyją. To było przerażające, bo ta przykra wiadomość dotarła do nas nad grobami zamordowanych polskich oficerów. Historia miała swój ciąg dalszy – dodała.
– Pierwszy sygnał, że ludzie chcą zniszczyć tą wspólnotę z Krakowskiego Przedmieścia to była wypowiedź pana Wajdy, który negował to, aby pochować państwa Kaczyńskich na Wawelu. Później włączyła się w to pani Thun, „Gazeta Wyborcza” zrobili z tej sprawy przemysł pogardy. W sam dzień pogrzebu ludzie byli jeszcze razem mimo obrzydliwych prowokacji – powiedziała Joanna Lichocka.
– Ja od dawna uważam, że duża część elit w Polsce nie została wymieniona po latach 80’ i mają korzenie komunistyczne, dlatego nie dziwiły mnie reakcje ludzi takich, jak pana Cimoszewicza.
Poseł Lichocka podkreśliła, że po wywiadzie Bronisława Komorowskiego dla „GW” miały miejsce działania, które miały ośmieszyć ludzi z Krakowskiego Przedmieścia. (…) – Chodziło o to, aby wbić tym ludziom do głowy, że nie ma o czym pamiętać, że to jest kompromitacja. Prawie się im udało zniszczenie pamięci o katastrofie. Na szczęście działały Klub Gazety Polskiej – my potrafiliśmy zrobić filmy, aby dotrzeć do Polaków z prawdą – mówiła.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.