- Jaka szkoda, że takich sądów nie było za moich czasów. Dwa razy w życiu się żeniłem i za każdym razem mógłbym podawać inne dane, bo na to teraz pozwalają. To niesprawiedliwe – tak, w sposób żartobliwy skomentował wyrok Władysława Frasyniuka w rozmowie z Telewizją Republika Dariusz Loranty, były negocjator policyjny.
Przypomnijmy: Stołeczny sąd rejonowy uniewinnił w czwartek Władysława Frasyniuka, który był obwiniony o wprowadzenie w błąd policjanta "co do tożsamości własnej osoby" w czerwcu zeszłego roku.
– W dniu wczorajszym byłem w sądzie. Mimo, że jestem na emeryturze wciąż jestem czasami wzywany do różnych kryminalnych spraw, które w tej chwili są rozstrzygane. Zupełnie przypadkowo zauważyłem tłum ludzi i poszedłem w ich stronę. W końcu domyśliłem się, że to KOD-owcy, którzy krzyczeli hasła takie jak „ZWYCIĘSTWO”, „NASZA RACJA”. Obok stali tzw. Słomkowcy – policjanci tak nazywają ludzi od Słomki z Konfederacji Niepodległej, którzy często protestują i domagają się dekomunizacji sądów. Z ciekawości odszedłem na bok i obserwowałem całą sytuację. Słomkowcy byli spokojni i nie atakowali ludzi z KOD, którzy cieszyli się z wyroku uniewinniającego pana Frasyniuka, natomiast głośno wypowiadali się na temat komunistów w polskim sądzie – mówił nam Loranty.
– W pewnym momencie jedna z pań, która głośno wiwatowała zwycięstwo podeszła do policjanta z żądaniem natychmiastowego wylegitymowania 70-letniego mężczyzny, który cały czas mówił „komuna rządzi w sądzie”. Ona poczuła się tym obrażona. Policjant kulturalnie jej wytłumaczył, że takie uwagi na czyjś temat nie są podstawą do legitymowania ludzi, ponieważ to nie jest żadne wykroczenie i nie ma podstaw, aby wylegitymować tego pana – relacjonował w rozmowie z Telewizją Republika były negocjator policyjny.
– Jak dobrze, że ja nie pracuje w policji! Bo ja bym tej pani nie tłumaczył zawiłości procedur tylko powiedział: kobieto przed chwilą sąd w Polsce stwierdził, że jak cię policjant legitymuje możesz podać fałszywe dane i nie ponosisz żadnych konsekwencji! Jeżeli ja pójdę i wylegitymuje tego starszego pana, a on odpowie, że nazywa się Józef Grzyb to i tak wolno mu to robić, bo przed chwilą sąd orzekł, że wolno podawać fałszywe dane. Niestety policjant nie był takim policjantem jak ja i kulturalnie przeprosił tą panią - powiedział nam Loranty.
– Jaka szkoda, że takich sądów nie było za moich czasów. Dwa razy w życiu się żeniłem i za każdym razem mógłbym podawać inne dane, bo na to teraz pozwalają. To niesprawiedliwe –podkreślił.
Loranty na koniec zapytał: Czy sąd się odpowie nam na pytanie: czy biorąc kredyt możemy podawać takie dane, jak nam się podobają?