Liziniewicz o członkostwie Ewy Kopacz w SKOK: Widocznie pani premier ufała SKOK-owi
- Należałoby zacząć od tego, że chyba nieprzypadkowa jest data wystąpienia ze SKOK-u, kilka tygodni zanim rozkręceniem całej afery - mówił Jacek Liziniewicz z "Gazety Polskiej Codziennie" komentując doniesienia o członkostwie premier Kopacz w spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej.
- Widocznie pani premier ufała SKOK-owi i ich ofertę na rynku bankowo-finansowym uznała za najciekawszą i za najbardziej godną polecenia. Mimo, że Platforma mówi, że problem istniał od kilku lat i że to już dawno powinno zostać rozwiązane to jednak pani premier sama powtarzała coś w co sama nie wierzyła - mówił Liziniewicz.
Jak dodał, ta sytuacja pokazuje, że afera związana ze SKOK jest "dęta" gdyż SKOK-i tak samo jak każda instytucja finansowa opiera swoje działania na zaufaniu, a "jeśli uderzamy w zaufanie" to "prędzej czy później doprowadzimy do jej upadku". - SKOK jak podano ostatnio to jest 0,7% wszystkich kredytów, nawet nie cały procent. Widocznie banki poczuły krew, czy zapach pieniędzy, gotówki, której im brakuje, co widać po ofertach jakie w tej chwili składają na bardzo wysokie oprocentowanie (...) chcą w tej chwili wyszarpnąć te pieniądze od tych drobnych ciułaczy - podkreślił Marek Król, publicysta "W Sieci".
Jak dodał Król, wiedza z zakresu systemu bankowości "często jest bardziej cenna niż wiedza zbierana niż tajne służby". - I wszędzie tam są ludzie służb, którzy kontrolują, tam są sprawy mafii, prania brudnych pieniędzy - dodał. Publicysta podkreślił też, że sytuacja ze SKOK-ami jest "świetnym pomysłem". -WSI nie ma, ale wmontować w SKOKi, czyli w firmę która jest kojarzona z drobnymi ciułaczami, secundo z Prawem i Sprawiedliwością, przekręcić tam trzy czy dwa miliardy i potem próbować zwalić winę - dodał.