– Marek M. miał bardzo dobre kontakty w warszawskim ratuszu. Myślę, że jego zeznania mogą doprowadzić nas do ciekawych informacji oraz powiązań z ratuszem – powiedział dla Telewizji Republika Paweł Lisiecki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Weryfikacyjnej.
Marek M., znany z przejmowania kamienic w ramach dzikiej reprywatyzacji w Warszawie, został zatrzymany na polecenie prokuratury.
– Pan Marek M. znany jest wielu z bardzo złej strony. Był osobą bezwzględną dla lokatorów, zgromadził ogromną kolekcję kamienic zarówno na siebie, jak i na matkę. W tej aferze Marek M. zajmuje wysokie miejsce – mówił nam Lisiecki.
– Marek M. miał bardzo dobre kontakty w warszawskim ratuszu. Myślę, że jego zeznania mogą doprowadzić nas do ciekawych informacji oraz powiązań z ratuszem. (…) Pan Marek M. jest dobrze zorientowany, sam na kolanie nieraz pisał bezczelne wnioski do urzędników – podkreślił.
– Starał się stwarzać ciepłe wrażenie, ale to osoba bezwzględna. Niektórzy twierdzą, że jego ojciec był uwikłany w gang, który kradł złoto i przemycał je do Polski. To jedna z tych grup, które pod przykrywką pewne rzeczy do naszego kraju sprowadzały. Marek M. był dobrze ustosunkowany w pewnych kręgach – podkreślił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Trzeba powiedzieć otwarcie, że osoby grupy przestępczej ds. reprywatyzacji doskonale się ze sobą znały i komunikowały, a czasami nawet rywalizowały.
– Myślę, że zatrzymanie Marka M. pociągnie za sobą kolejne. Sam Marek M. mieszkał jako biedny człowiek w mieszkaniu komunalnym, a później doprowadził do tego, że tę kamienicę zreprywatyzował na siebie. Taki z niego kolekcjoner – dodał.
– Jeżeli chodzi o sędziów – to sama komisja ma problem. Sędziowie formalnie orzekali w imieniu Rzeczpospolitej i są niezawiśli. Doprowadzenie ich przed komisję wywołałoby ogromną burzę. Jak dodał Marek M. miał poparcie u ministra PO.
KAMPANIA WYBORCZA W OBLICZU AFERY REPRYWATYZACYJNEJ
– Sprawa reprywatyzacji przez kampanię przenika. Myślę że sprawa reprywatyzacji będzie się cały czas przewijała, ale nie będzie to jedyny aspekt, ponieważ jest wiele innych ważnych kwestii – ocenił Lisiecki.
OSTATNI SONDAŻ
– To jest efekt ciężkiej pracy Patryka Jakiego oraz skutek tego co robi Rafał Trzaskowski. Dziwną tę kampanię prowadzi, jest szansa, że pójdzie w ślady Bronisława Komorowskiego z 2015 roku – mówił poseł PiS.
Kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy postanowił Święto Wojska Polskiego spędzić inaczej niż większość Polaków. Stwierdził, że zamiast pojawić się na pięknej defiladzie wojskowej, ukazującej siłę państwa polskiego, pójdzie... na jarmark.
Lisiecki podkreślił, że Wojsko Polskie jest elementem, który powoduje poczucie wspólnoty. – Takie podejście pokazuje Trzaskowskiego jako osobę, która za nic ma takie elementy. Być może on nie celuje w elektorat Polaków, którzy są dumni z wojska i narodu. Mimo wszystko ta kampania jest co najmniej dziwna – dodał.
Rafał Trzaskowski w ramach akcji „Otwarte Drzwi Dla Warszawy” postanowił naprawić zepsute drzwi w jednym z mieszkań – skleił je taśmą klejącą.
– Patrząc na ten obrazek można sobie uzmysłowić, że Trzaskowski tak mocno pukał, że aż szybę rozwalił. Rozmowa z warszawiakami jest ważna, ale on sprowadza ją do absurdu. Zaprasza ludzi do rozmowy, ale słabo mu to wychodzi – ocenił Paweł Lisiecki.
– Mam wrażenie, że Trzaskowski nie za bardzo dobrze czuje się w roli kandydata. Myślę, że również nie czułby się dobrze w roli prezydenta Warszawy. Mam wrażenie, że nie odnalazłby się jako gospodarz stolicy.
– Rafał Trzaskowski żeby przedstawić jakikolwiek program musi się podpierać ratuszem. On próbuje zmobilizować swój elektorat poprzez mówienie o faszystach w Warszawie. Pytanie czy mu się to uda? (…) Patryk Jaki jasno mówi, że jest za wolnością zgromadzeń. Trzaskowski ma problem z własnym programem – zakończył.