W kolejnym odcinku "Pod Przykryciem", red. Marcin Bąk wraz z poseł Prawa i Sprawiedliwości Joanną Lichocką, tłumaczyli najważniejsze kwestie polityczne ubiegłego tygodnia. Omówiono propozycję MRPiPS ws. podniesienia minimalnego wynagrodzenia. Następnie przeszli do wytłumaczenia motywacji polityków PiS dot. obniżenia wynagrodzeń parlamentarzystom. Koniec programu przyniósł jasną deklarację odnośnie do opłaty emisyjnej.
– Rząd w przyszłym tygodniu będzie rozpatrywał propozycję podwyższenia minimalnej płacy godzinowej. Prawo i Sprawiedliwość już znacząco je podniósł. Chcemy, aby od przyszłego roku minimalne wynagrodzenie wynosiła 2250, a minimalna stawka godzinowa - 14,7 zł. To będzie kolejny znaczący wzrost. Zależy nam na zachowaniu równego stosunku płacy minimalnej oraz średniej. Za PO-PSL były oferty pracy za 5 zł za godzinę. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu przyjmiemy tę propozycję – tłumaczyła poseł Lichocka.
Obniżenie uposażeń parlamentarzystów
– To konsekwencja podjętych decyzji przez PiS na skutek tego, że słuchamy Polaków. Pokazują nam, że polityka nie jest miejscem, gdzie należy się dorabiać. Nie powinniśmy oczekiwać wysokich uposażeń. Platforma usiłowała dokonać pewnej obstrukcji, jednak nie udało się im. Mieli nadzieję, że odwleką proces choćby o miesiąc. Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości przegłosowali tę ustawę. Teraz liczymy na pana prezydenta – podkreśliła jak liczy na decyzję prezydenta.
Strach ma wielkie oczy czyli o opłacie emisyjnej…
– Szefowie Orlenu podkreślają, że detaliczna cena nie ulegnie zmianie. Opłata emisyjna jest przeznaczona na walkę ze smogiem. 46 tysięcy Polaków rocznie umiera przez smog. Taka opłata została wprowadzona w wielu krajach europejskich. Nie wyobrażam sobie by inne koncerny, mając tak wysokiego konkurenta jak Orlen, pozwoli sobie na podniesienie cen. Musimy walczyć z emisją spalin. W cenie detalicznej paliw nic się nie zmieni. To potrzebna ustawa – podsumowała poseł Prawa i Sprawiedliwości.