Lambert wciąż odcięty od pożywienia i nawadniania. "Sytuacja wzbudza poważne wątpliwości z punktu widzenia praw człowieka"
– Z uporczywą terapią mamy do czynienia, gdy osoba jest wyraźnie umierająca, do tego cierpi niewyobrażalny ból. Z żadną z tych sytuacji nie mamy tu do czynienia – jasno wskazuje dr Tymoteusz Zych z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, odnosząc się do stanu skazanego na eutanazję Vincenta Lamberta. Rozmowę poprowadził red. Aleksander Wierzejski.
Czynności podtrzymujące przy życiu Francuza Vincenta Lamberta, pozostającego od ponad 10 lat w stanie wegetatywnym, zostały przerwane - wynika z informacji przesłanej przez lekarza do rodziny chorego. Francuski dziennik „La Croix” w szczegółach opisał cały proces zaprzestania podawania pacjentowi jedzenia i wody.
– Z uporczywą terapią mamy do czynienia, gdy osoba jest wyraźnie umierająca, do tego cierpi niewyobrażalny ból. Z żadną z tych sytuacji nie mamy tu do czynienia. Ta osoba od kilkunastu lat jest poddawana terapii w bardzo elementarnym stopniu, tj. odżywią się ją. Nie jest to osoba w agonii, osoba umierająca. Takie rozróżnienie jest tutaj kluczowe – rozpoczął Zych, odnosząc się do głośnego przypadku Vincenta Lamberta.
– Sytuacja, w której znalazł się pacjent, z punktu widzenia praw człowieka, wzbudza wątpliwości. Mamy do czynienia z zagłodzeniem chorego. Odcina się go od pożywienia i nawadniania. Śmierć ma nastąpić na skutek odwodnienia i wystąpienia niewydolności nerek – tłumaczył gość red. Wierzejskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Vincent Lambert wkrótce umrze z pragnienia. Wszystko zgodne z francuskim prawem
Dodał, że "ciekawy jest kontekst prawny sprawy". – Sądy francuskie zgodziły się z lekarzami, że odżywianie pacjenta należy zakończyć. Europejski Trybunał Praw Człowieka odmówił podjęcia interwencji, ale ONZ-owski komitet ds. osób niepełnosprawnych opowiedział się za udzieleniem ochrony, bez względu na niepełnosprawność. To przedłużyło życie pacjenta o dwa miesiące. W kolejnej instancji obalono jednak ww. stanowisko – mówił dalej.
Dr Zych wskazał na kontrowersję wokół zastosowania terminu "uporczywa terapia" do sytuacji pacjenta. – Przypadku Vincenta Lamberta nie można zakwalifikować do uporczywej terapii. Nie mamy do czynienia z człowiekiem, który ma wyłączoną świadomość. Znajduje się w stanie minimalnej świadomości – tłumaczył gość. Przywołał też relację matki, z której wynika, że „następuje z nim (pacjentem V. Lambertem -red.) podstawowa komunikacja”. – Jest on osobą, która może sobie w istotnym stopniu zdawać sprawę, co się dzieje w jego otoczeniu – podsumował dr Tymoteusz Zych z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.