– Stanowisko przewodniczącego dla premiera 40-milionowego kraju to nie jest wielki sukces. Moim zdaniem to była ucieczka od konsekwencji siedmiu lat sprawowania byle jakiej polityki w kraju – stwierdził Zbigniew Kuźmiuk.
W rozmowie z redaktorem Marcinem Zaborskim Kuźmiuk stwierdził, że największym wydarzeniem roku 2014 było odejście Tuska z polskiej polityki. – Wydawało się, że to jest takie odejście tylko na niby, bo nawet Platforma było przekonana, że uda się premierowi łączyć funkcje przewodniczącego RE z szefostwem partii, ale na szczęście szybko z tych podwójnych standardów się wycofała i sadzę że odejście jest ostateczne – mówił.
Jak dodał, stanowisko przewodniczącego dla premiera 40-milionowego kraju nie jest wielkim sukcesem. – Moim zdaniem to była ucieczka od konsekwencji siedmiu lat sprawowania byle jakiej polityki w kraju – ocenił polityk.
Kuźmiuk tłumaczył, że dla "wielkich UE" Donald Tusk był bardzo wygodnym kandydatem. Choć przyznał, że być może za wcześnie, aby oceniać byłego premiera w nowej roli, to pierwsze przeprowadzone obrady i nie zaproszenie na nie – pod naciskiem Angeli Merkel – prezydenta Ukrainy Perta Poroszenki, nie najlepiej świadczą o Donaldzie Tusku i jego samodzielności na tym stanowisku.