- To wybuchło po niespodziewanej klęsce w wyborach prezydenckich, gdyby Komorowski wygrał to nie byłoby rozwarstwienia tego zabetonowanego układu – mówił w rozmowie z Michałem Rachoniem były europoseł i polityk PiS Jacek Kurski.
– Platforma płaci cenę za swój cynizm, za lata oszukiwana społeczeństwa, za zastąpienia rządzenia socjotechnikami – mówił Kurski, komentując wczorajsze dymisje w rządzie Ewy Kopacz. - Panika po stronie Platformy jej nie służy – tłumaczył polityk. – Ta czystka pani Kopacz jest skrajnie niewiarygodna, ona zamiatała tą aferę pod dywan i awansowała jej bohaterów, a dzisiaj kiedy wyszła ta bomba to rozpaczliwie dymisjonuje ludzi – mówił Kurski.
- To jest tak niewiarygodne jak Bronisław Komorowski deklarujący po przegranej I turze wyborów poparcie dla referendum, którego nie chciał zrobić przez pięć lat – dodał.
Jak tłumaczył polityk, jego zdaniem momentem decydującym było właśnie przegranie wyborów prezydenckich przez Bronisława Komorowskiego. - Najwidoczniej cześć służb zaczęła wypowiadać posłuszeństwo – stwierdził Kurski.
Jednocześnie polityk wyraził wątpliwość, czy skracanie kadencji Sejmu jest dobrą decyzją dla stanu państwa. Jak wyliczał w rozmowie z Michałem Rachoniem, po rozpatrzeniu wniosku i wypełnieniu wszystkich wymagań formalnych do zakończenia kadencji doszłoby najszybciej w sierpniu, czyli niecałej dwa miesiące przed planowanymi wyborami.
Czytaj więcej:
Wybór nowego marszałka Sejmu za dwa tygodnie
Kopacz: Komplet nazwisk osób, które zastąpią odwołanych ministrów i marszałka Sejmu po niedzieli