Polska będzie bronić Ukrainy przed byciem zmuszaną do zawierania porozumień sprzecznych z jej interesem, zawieszenie broni musi obejmować wycofanie rosyjskich wojsk z terenów zajętych po inwazji - powiedział w czwartek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch.
Prezydencki minister wziął udział w posiedzeniu senackiej komisji spraw zagranicznych i Unii Europejskiej. Dyskutowano o sytuacji Ukrainy oraz o ostatnich szczytach UE i NATO, a także o wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. W posiedzeniu komisji wzięli udział oprócz Kumocha także m.in. wiceszef MSZ Marcin Przydacz, minister ds. UE Konrad Szymański oraz eksperci od spraw międzynarodowych.
Kumoch podkreślał, że w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę kluczowa jest jedność państwa Zachodu i jej zademonstrowaniu służyły ostatnie szczyty unijne i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ale - jak zaznaczył - nie wszystkie zgłaszane postulaty w związku z rosyjską agresją są akceptowane przez wszystkie państwa sojusznicze.
Rosja i Białoruś będą musiały odpowiedzieć za zbrodnie.
Zgoda - mówił Kumoch - dotyczy przekonania, że Rosja i Białoruś będą musiały odpowiedzieć za zbrodnie popełnione na Ukrainie, a państwa NATO ostrzegły, że użycie broni biologicznej jest nieakceptowane i spotka się z konsekwencjami.
Kumoch zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda mówił o przebiegu szczytu NATO oraz o negocjacjach zespołów ukraińskich i rosyjskich.
"Prezydent miał dostęp do propozycji rosyjskich zawarcia pokoju z Ukrainą, nie tylko do propozycji, ale również do stanu negocjacji, czyli w jaki sposób były te propozycje przez Ukraińców komentowane i w jaki sposób na te komentarze odpowiadali Rosjanie. Pokazał te propozycje, wykazał, że Rosjanie proponowali od samego początku de facto kapitulację Ukrainy ze zgodą na cesję terytorialną na rzecz Rosji, ze zgodą na uznanie dwóch tworów separatystycznych i poszerzenie ich granic, ze zgodą na wprowadzenie języka urzędowego rosyjskiego na całej Ukrainie" - mówił szef BPM.
Podkreślił, że zawieszenie broni na Ukrainie jest jak najbardziej potrzebne. "Ale zawieszenie broni musi obejmować wycofanie rosyjskich wojsk z terenów zajętych po inwazji, bo w innym wypadku będzie to tylko fikcyjne zawieszenie broni, które da Rosji okazję do przegrupowania się, ci którzy dążą do takiego zawieszenia broni nie działają na rzecz Ukrainy" - mówił Kumoch.
"Będziemy sprzeciwiać się negocjacjom, które prowadzą do tego, żeby zamrozić konflikt w tym miejscu, w którym jest i w ten sposób dokonać de facto podziału Ukrainy i jednocześnie dać Rosjanom szansę do kolejnego ataku" - powiedział prezydencki minister.
Podkreślił, że Polska opowiada się za integralnością terytorialną Ukrainy. "Rozwiązanie pokojowe oparte na cesji terytorialnej czy też uznaniu nielegalnych działań jest oczywiście sprzeczne z interesem zarówno Polski, jak i z interesem europejskim, ponieważ prowadzi do powstania licznych stref niebezpieczeństwa w Europie i do odtworzenia dawnych konfliktów od południa Europy aż po samą północ i ofiarą tego mogą być państwa bardzo daleko położne od Ukrainy" - mówił Kumoch.
Polska będzie głosem Ukrainy.
Zaznaczył, że Polska wspiera Ukrainę w negocjacjach pokojowych, a Ukraińcy informują polską stronę o przebiegu rozmów z Rosją. "Polska zaakceptuje takie rozwiązania na jakie zgodzi się Ukraina, natomiast nie zgodzi się i będzie bronić Ukrainy przed byciem zmuszaną do zawierania porozumień sprzecznych z jej interesem, tutaj jasno Polska będzie głosem Ukrainy" - powiedział Kumoch.
Wiceminister Przydacz mówił, że akt NATO-Rosja z 1997 r. został podeptany i uważa tak coraz więcej państw, nie tylko Polska. Stwierdził, że jest to dokument "zupełnie nieprzystający dzisiaj do rzeczywistości".
Odniósł się też do kwestii polskiej propozycji utworzenia misji pokojowej na Ukrainie, o czym w Kijowie mówił wicepremier Jarosław Kaczyński. "Wtedy, kiedy ona będzie możliwa do realizacji, będziemy już troszkę dalej w dyskusji o niej. W naturalny sposób może się odbyć tylko na podstawie albo mandatu ONZ, o który trudno w wypadku zasiadania Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, albo na zaproszenie rządu ukraińskiego" - podkreślił wiceminister spraw zagranicznych.
Przekazał, że na tym etapie "nie ma żadnych decyzji do zakomunikowania, że ta misja będzie w jakikolwiek sposób realizowana w najbliższych dniach".
Minister Szymański mówił z kolei, że należy docenić działania UE w sprawie sankcji nałożonych na Rosję, ponieważ mają one bezprecedensowy charakter. Ale - jak zaznaczył - te sankcje są wciąż niewystarczające, by zatrzymać finansowanie rosyjskiej machiny wojennej. Szymański wskazywał, że sankcje związane z ropą, gazem i węglem powinny iść w parze z uszczelnieniem sankcji dotyczących sektora finansowego, czyli z pełnym odcięciem rosyjskiego systemu bankowego od systemu SWIFT.
Szymański zwracał uwagę, że celem wojny Rosji przeciw Ukrainie jest faktyczna zmiana architektury politycznej regionu. "Odpowiedzią Europy powinna być jednoznaczna odmowa przyjęcia faktów dokonanych (...). Ukraina zgodnie z kryteriami uzgodnionymi w traktatach europejskich ma prawo by być członkiem UE, ma prawo do tego, żeby zgłosić wniosek o członkostwo w UE" - mówił Szymański.
Wskazywał, że UE z kolei z powodów politycznych powinna w tych okolicznościach w sposób nadzwyczajny odnieść się do wniosku Ukrainy o przyjęcie do UE tak szybko, jak to możliwe. "Oczywiście to nie oznacza zmiany zasadniczych reguł postępowania z wnioskiem o członkostwo, natomiast dynamikę tego działania musi wyznaczać wola i wyobraźnia polityczna, a nie dotychczasowa rutyna urzędników Komisji Europejskiej" - powiedział Szymański.
CZYTAJ: Hipokryzja francuskiego rządu. Szef wywiadu wojskowego straci stanowisko