Gościem redaktora Adriana Stankowskiego w programie „Republika po południu” był publicysta tygodnika „Sieci”, redaktor Marek Król.
Na początek obaj dziennikarze rozmawiali m.in. o 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej, którą obchodziliśmy w zeszłym tygodniu, w Wielki Piątek. W tym kontekście w mediach lewicowo-liberalnych rozpętał się straszliwy atak na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
–Rocznica, choć mniej licznie obchodzona niż w ubiegłych latach, to była zauważona i to z dużym wyprzedzeniem. Już tydzień przed 10 kwietnia red. Jacek Żakowski pisał, że po raz kolejny rocznica katastrofy smoleńskiej będzie wykorzystywana przez Prawo i Sprawiedliwość. Wszyscy w opozycji totalnej, jej fani i wielbiciele, oburzali się, że Jarosław Kaczyński złożył kwiaty- podkreślił redaktor Król.
– Królował taki krótki plan z telewizji „WSI24”, że jak się obniży ogniskową kamery, to widać ludzi stojących pod Pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na Pl. Piłsudskiego, tak jakby były tam tłumy, jakby ci ludzie wręcz na plecy sobie nawzajem wchodzili. Tym zdjęciem potem operowano, twierdząc, że tłumy były pod pomnikiem, tymczasem zdjęcia z innej perspektywy pokazywały, że była wąska grupa osób, na czele z Jarosławem Kaczyńskim- ocenił rozmówca Telewizji Republika.
– Totalna opozycja i jej dziennikarze po raz kolejny nie skorzystali z prawa do milczenia, oddania szacunku ofiarom katastrofy smoleńskiej- wskazał publicysta.
W tym kontekście redaktor Stankowski zwrócił uwagę na dziedzictwo śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które jest kontynuowane.
– W Polskim Radiu 24 przypominano wypowiedzi prezydenta Kaczyńskiego i jego prognozy, wizje polityczne. Dziś, z pewnej perspektywy, śmiało można powiedzieć, że był to gigant polityczny, człowiek, który doskonale dostrzegał pewne perspektywy i zagrożenia dla Polski, prawdziwy mąż stanu, o czym warto mówić- powiedział Marek Król.
– A jednak, moim zdaniem, to jego wizjonerstwo, siła polityczna, była też powodem tego, że zginął w Smoleńsku. Taka jest moja teoria, bo był przez naszych nieustannych „przyjaciół”, szczególnie tych ze Wschodu, postrzegany jako zagrożenie, ponieważ eksponowanie interesu Polski nie jest w interesie takich ludzi jak Putin. Słynna wypowiedź w Tbilisi czy późniejsze wypowiedzi, jak ta na Westerplatte, musiała bardzo mocno drażnić, to był kolec w oku Putina-ocenił publicysta „Sieci”.
– Ja postrzegam katastrofę smoleńską, jako – może w nieco mniejszej skali, ale kolejny wyrok na polskiej inteligencji, wykonany tymi samymi rękoma, co ten w Katyniu. Największym zagrożeniem dla Rosji jest bowiem polskość i polityk, który tej polskości broni- dodał.
Kolejnym tematem rozmowy na antenie Telewizji Republika były zbliżające się wybory prezydenckie. Czy rząd – tak jak naciska opozycja – powinien wprowadzić stan nadzwyczajny?
– Jeżeli stan nadzwyczajny zostanie ogłoszony, to gwarantuję panu i widzom Telewizji Republika, że będą ataki jak pod adresem Orbana. Nie można przesunąć wyborów tylko dlatego, że pewnym kandydatom to nie odpowiada. Konstytucja nie przewiduje możliwości, że niezadowolenie kontrkandydatów może być powodem przełożenia wyborów- wskazał redaktor Król.
– Nie wiem, czy kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej była decyzją Grzegorza Schetyny, ale to jeden z największych błędów PO. Nie widzę specjalnie mocnych kontrkandydatów dla wicemarszałek, ale intelektualnie nie jest ona w stanie udźwignąć kampanii. Władysław Kosiniak-Kamysz nie jest bohaterem mojej bajki, ale w tym przypadku okazuje się kandydatem silniejszym od Kidawy-Błońskiej- podkreślił.