Król: Eksperci z Holandii pokazali, jak cywilizowane państwo bada katastrofę lotniczą
Holendrzy pokazali nam, jak biali ludzie w cywilizowanym Zachodzie rzetelnie badają katastrofy lotnicze – oświadczył na antenie Telewizji Republika Marek Król.
Holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV) opublikował raport ws. katastrofy MH17, który rozbił się w 2014 roku na wschodzie Ukrainy. Według śledczych boeing 777 został zestrzelony przez rakietę z wyrzutni Buk wystrzeloną z terenów wschodniej Ukrainy, którą okupują wspierani przez Rosję separatyści. W raporcie podkreślono, że zbadano i wykluczono wszystkie inne możliwości. Pocisk wybuchł po lewej stronie kokpitu, a w wyniku eksplozji tysiące fragmentów zostały rozrzucone z ogromną siłą. CZYTAJ WIĘCEJ
– To, co zrobili Holendrzy, ciężko porównywać z raportem dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Dokument jest tak rzeczowy, że odbiera Rosjanom wszelkie argumenty – stwierdził Jakub Jałowiczor z portalu Fronda.pl.
Z kolei Marek Król zwrócił uwagę, iż symulacja stworzona przez holenderskich śledczych pokazała, że pasażerowie malezyjskiego boeinga zginęli błyskawicznie. Publicysta "W Sieci" porównywał też sposób wyjaśniania katastrofy MH17 z postępowaniem polskich śledczych i ekspertów zajmujących się dramatem w Smoleńsku.
Podobieństwa i różnice
– W ostatnim wywiadzie opublikowanym w "Rzeczpospolitej", były ambasador w Moskwie ujawnił swoje rozczarowania dotyczące zachowania polskiej strony po katastrofie smoleńskiej. Wynika z nich jasno, że Polska zdała się tylko i wyłączenie na raport MAK i nie ma mowy o jakiejkolwiek rzetelności w tej sprawie – oświadczył Król.
– Ustalenia Holendrów pokazują różnice w jakości ustaleń. To co polscy eksperci robią w tej chwili, jest w pewnym sensie wsparciem rosyjskiej propagandy – dodał z kolei Jałowiczor. Zdaniem dziennikarza, istnieją konkretne osoby, które dostarczyły i odpaliły rosyjską rakietę. – Ewidentne jest to, że zarówno w przypadku lotu MH17, jak i katastrofy smoleńskiej, stronie rosyjskiej zależy na zafałszowaniu prawdy – stwierdził.
Król mówił, że Rosja ma przeogromną agenturę wpływu obejmującą również zachodnich dziennikarzy. – Ta wojna informacyjna będzie toczyć się dalej. Tusk, komentując dramat smoleński, powiedział kiedyś "a co ja mam Rosji wojnę wypowiedzieć?" Właściwie w tym pytaniu zawarte jest wszystko – stwierdził publicysta "W Sieci".