Kapitan Romuald Rajs, znany jako "Bury" jest ciągle postacią rozpalającą spory na Podlasiu. Z jednej strony, przedstawiany jest jako ludobójca, krwawy bandzior, który chciał wymordować prawosławnych na Podlasiu. Inni przedstawiają go jako wielkiego bohatera polskiego podziemia i wszystkie uwagi uważają za "opluwanie" go. Obie narracje są fałszywe. Nie jestem (uchowaj Panie) zwolennikiem powiedzenia "prawda zawsze leży po środku". Prawda leży tam, gdzie leży. Nie zawsze jednak jest czarno-biała. I tak jest właśnie w przypadku Burego.
Bury pozostałby bohaterem, także dla mnie, gdyby ....nie jego wielki awans. W Armii Krajowej był brawurowym dowódcą pododdziałów. W AK nigdy nie powierzono mu nic więcej niż dowództwo kompanii, choć ambicje miał wielkie. Dopiero w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym (powojenna mutacja NSZ) został dowódcą oddziału III Brygady Wileńskiej NZW. Kto zna się trochę na wojskowości, ten wie jak istotna jest różnica między pododdziałem a oddziałem, nawet w armii regularnej. W szeroko rozumianej partyzantce, dowódca oddziału ma nie tylko większą samodzielność operacyjną, ale jest na swoim terenie czymś w rodzaju wojewody, naczelnego sędziego, prokuratora i policjanta. Tutaj Bury zdecydowanie nie zdał egzaminu.
Spore zamieszanie wywołało stwierdzenie prokuratora białostockiego IPN o tym, że Bury popełnił zbrodnię ludobójstwa. Pomijając to, że wiele ustaleń śledztwa IPN zostało zakwestionowanych, to prokurator nie rozumiał chyba pojęcia ludobójstwa. Niektórzy uznają za ludobójstwo uznają każdy masowy mord, zwłaszcza, jeśli ofiary są jednej narodowości. Tymczasem w pojęciu ludobójstwa chodzi nie tyle o zabijanie ludzi, co o ZABIJANIE LUDÓW. W zbrodni tej podstawą jest motyw, czyli dążenie do wyniszczenia określonej grupy ludności - narodowej, etnicznej, religijnej czy społecznej. Nic nie wskazywało na to, że oddział Burego działał właśnie z taką motywacją. Po latach IPN wydał więc oświadczenie o tym, że żadnego ludobójstwa nie można Buremu udowodnić. I tu pojawiła się znów nadinterpretacja - "skoro nie ludobójca to jednak bohater". Dla mnie Bury nie jest jednak ani ludobójcą ani pomnikowym bohaterem. W czasie swojego rajdu Bury zabił około 80 osób, z czego jakaś część to komunistyczni zbrodniarze i ich konfidenci, którzy sobie na to zasłużyli. W spalonych przez niego wsiach zginęło też wielu niewinnych cywili. Obrońcy Burego podnoszą, że celem Burego było "tylko materialne ukaranie ludności" za negatywną postawę wobec podziemia zbrojnego a niewinne ofiary wśród mieszkańców spalonych wiosek, były przypadkowe. Nie za bardzo rozumiem jaki miał być cel takich działań. "Spalimy kilka wiosek tam, gdzie nas nie kochają, to nas pokochają"? Nie widzę w tym sensu. We wsi Zanie ponoć Burego nie było, ale podkomendnym puściły nerwy i zaczęli strzelać do uciekających cywilów. Tak czy owak jakaś odpowiedzialność za to na niego spada. Co do zbrodni w Zaleszanach są skrajnie różne wersje. Niektórzy twierdzą, że Bury chciał wymordować wszystkich i ci, co przeżyli, zawdzięczają życie tylko niesubordynacji jednego z podwładnych. Inni uważają, że niewinni ludzie zginęli dlatego, że Bury był przekonany iż w podpalanych domach nikogo nie ma. Sporo czytałem i słuchałem na te tematy ale nie jestem pewien czy był to tylko nieudaczny dowódca oddziału czy popełnił zbrodnie wojenne, stosując odpowiedzialność zbiorową. Wiem tylko, że nieprawdziwe są skrajne opinie na temat Burego. Nie był ludobójcą, który chciał wymordować Prawosławnych, ale nie był bohaterem, którego należy wynosić na piedestał. Jednak to Burego gloryfikuje się dzisiaj jako głównego wyklętego i niezłomnego na Podlasiu. Mało kto pamięta natomiast o naprawdę kryształowych dowódcach podziemia antykomunistycznego na ziemi podlaskiej jak "Młot" i "Huzar". Tymczasem oddział Burego został rozgromiony już w roku 1946. Młot zaś walczył do 1949 r. a Huzar do 1952! Młot i Huzar nie mieli litości dla ubeckich zbrodniarzy i ich donosicieli. Przeważnie jednak oszczędzali wziętych do niewoli szeregowych wojskowych i milicjantów. Dobrze traktowali też ludność cywilną i może dlatego właśnie przetrwali dużo dłużej niż Bury. Dzisiaj to jednak Bury jest głównym bohaterem i antybohaterem na Podlasiu. Narodowcy uprawiają kult Burego jako sztandarowego żołnierza wyklętego, zapominając o innych tutejszych bohaterach. Prawosławni zapominają o duchownych prawosławnych, wymordowanych przez Lenina, Trockiego i Stalina, zapominają o stalinowskim ludobójstwie białoruskiej inteligencji a Prawosławnych zabitych przez Burego nie tylko pamiętają ale znacznie wszystko wyolbrzymiają, robiąc z Romualda Rajsa głównego ludobójcę i rzeźnika Prawosławnych. Zastanawiam się czy obie strony tego historycznego ale niestety bardzo upolitycznionego sporu, nie podlegają jakiejś obcej manipulacji. Myślę, że w 1946 roku, lokalni rezydenci NKWD i dowódcy UBP na Podlasiu byli bardzo zadowoleni, widząc, co się stało w Zaniach i Zaleszanach i na zgliszczach tych wiosek, uprawiali politykę "dziel i rządź". Dzisiaj rosyjskie służby specjalne pewnie są bardzo zadowolone z konfliktu wokół Burego.