Jeżeli ktoś polskiego obywatela traktuje w taki sposób, nie mówiąc już o tym, że Konstytucja chroni posłów przed inwigilacją, zasługuje na więzienie. Następnym etapem będzie fabrykowanie dowodów, szpiegowanie – to są standardy ze środkowej czy zachodniej Afryki, a nie z państw europejskich – mówił na antenie Telewizji Republika poseł PiS-u Maks Kraczkowski.
– Inwigilacja w związku z politycznym zamówieniem to prawdziwy skandal, który powinien odbić się szerokim echem – uznał.
Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, nie tylko szefowie najważniejszych służb specjalnych i ich zastępcy mieli zostać poddani inwigilacji. Podsłuchiwany w trybie „NN” miał być również Maks Kraczkowski, w związku ze swoją znajomością z dziennikarzem Piotrem Nisztorem.
– Dzisiaj w Polsce mamy nie tylko kryzys państwa, o którym mówił na taśmach Bartłomiej Sienkiewicz, ale także kryzys fundamentu państwa prawa – zaznaczył.
Zdaniem Kraczkowskiego podstawą do tego, żeby podjąć wobec niego działania inwigilacyjne mogła być jego zdecydowana postawa w związku z aferą taśmową.
– Jako polityk nie owijałem w bawełnę, tylko zawsze mówiłem wprost. Mówiłem o osobach, które powinny ponieść za to odpowiedzialność – stwierdził.
Wspomniał również swoją rozmowę z Piotrem Nisztorem o tym, w jaki sposób służby depczą po piętach dziennikarzowi. Jak mówił, Nisztor opowiadał mu, że nie ma swobody w wykonywaniu swojego zawodu, ponieważ jest obserwowany przez agentów.
– To była próba zastraszenia Nisztora, a nie jego obserwacja – uznał Kraczkowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające ws. Sienkiewicza
Kopacz o publikacji "GW": Sprawa powinna być starannie wyjaśniona