Oczyszczenie ministerstwa spraw zagranicznych z ludzi współpracujących z komunistycznymi służbami specjalnymi stało się faktem. Nowe przepisy, które wejdą w życie z końcem stycznia, ostatecznie rozwiązują sprawę lustracji w MSZ, z czym nie można było sobie poradzić od 1989 r.
31 grudnia 2018 r. Media pracują w rytmie weekendowym: informują głównie o tym, że Polacy albo są zajęci przygotowaniem do sylwestrowego szaleństwa, albo spokojnie odpoczywają. O polityce mówią niewiele, podobnie jak w pierwszy dzień Nowego Roku. Informacja o tym, że prezydent Andrzej Duda właśnie podpisał 14 nowych ustaw, przechodzi niemal niezauważona chociaż nowe regulacje mają niezwykle ważne znaczenie. Jedna z nich dotyczy oczyszczenia z MSZ ludzi, którzy mieli związki z komunistyczna bezpieką.
Do MSZ w czasach PRL-u trafiali ludzie wywodzący się elity komunistycznej oraz pracownicy tajnych służb.
- Po 1989 r. do pracy w resorcie spraw zagranicznych trafiały głównie dzieci członków komunistycznego establishmentu i tych, którzy w 1968 z partią się pokłócili ale po Okrągłym Stole pogodziły się z bezpieką – uważa dr Jerzy Targalski, historyk.
Zwraca on również uwagę na fakt, że pracownicy MSZ byli cennym nabytkiem dla komunistycznych służb specjalnych.
- Byli oni werbowani zarówno przez cywilną jak i wojskową bezpiekę. Trzeba pamiętać, że w MSZ funkcjonowały klany rodzinne mające korzenie w komunistycznym establishmencie i służbach specjalnych. Dlatego lustracja i dekomunizacja w MSZ była w III RP niemożliwa – podkreśla dr Targalski.
W MSZ kluczowe stanowiska zajmowali ludzie, którzy byli absolwentami Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych – ( MGIM)) - kuźni kadr rosyjskiej dyplomacji, a w przeszłości dyplomacji sowieckiej oraz innych krajów komunistycznych. Część z nich została zwolniona po objęciu przez Jacka Czaputowicza funkcji ministra spraw zagranicznych.
– Na stanowiskach kierowniczych nie ma obecnie osób – czy to w kraju, czy to na placówkach – które byłyby na listach współpracowników komunistycznych służb albo byłyby absolwentami moskiewskiej MGIMO – mówił we wrześniu minister Czaputowicz.
Ta decyzja wywołała krytyczne komentarze strony rosyjskiej, które ukazywały się na prokremlowskim portalu „Sputnik”.
- Polskie ministerstwo spraw zagranicznych wykonało zdecydowany ruch przeciwko interesom rosyjskim w Warszawie pozbywając się ze swoich szeregów absolwentów najbardziej prestiżowej instytucji naukowej Rosji - Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych – pisała z kolei Katarina Kertysova z haskiego Centrum Studiów Strategicznych (HCSS) na europejskim portalu „EU Observer”
Ta opinia nie powinna jednak nikogo dziwić – jednym z absolwentów MGIMO jest Maros Sefcovic, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej.
W drugiej części programu, red. Dorota Kania gościła w studiu poseł Małgorzatę Gosiewską.
– Ta ustawa to pewien symbol. Kończymy z PRL-em, komuną, czyścimy szeregi MSZ. Ustawa obejmuje również placówki podległe MSZ-owi. To gruntowne wyczyszczenie resortu z cieni PRL-u, które pracowały dla służb. Nie rozwiązuje to jednak wszystkich problemów. Nadal mamy tam osoby, po tzw. "kuźni kadr" (przyp .red. Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych – ( MGIM)). Mam swoje doświadczenia z jednym z takich dyplomatów – rozpoczęła poseł Gosiewska.
– Szczególnie bolesnym dla nas było to, iż na placówki konsularne kierowani byli, przez koalicję PO-PSL, wprost związani ze służbami komunistycznymi. Pracownicy konsularni są odpowiedzialni za współpracę z naszymi rodakami. Kierując osobę z powiązaniami PRL-owskimi do współpracy z ludźmi, którzy uciekli przed systemem, jest skrajnie nieodpowiedzialne. Takie sytuacje się zdarzały – wskazywała.
Polityk dodała, że "wśród osób, które odpowiadały za merytoryczną pracę ministerstwa, za pracę placówek dyplomatycznych, pokazywanie wizerunku Polski, byli ludzie związani z dawnymi służbami oraz absolwenci moskiewskich szkół". – Nie mogliśmy zatem oczekiwać, że polityka zagraniczna służyłaby Rzeczpospolitej – dodał.
– Aby młodzi ludzie chcieli przyjść do MSZ-u, musi być jasno wskazana droga awansu, muszą być przewidziane rozwiązania. Młodzi ludzie mają dzieci, te muszą chodzić do przedszkoli. Jest mnóstwo czynników, które muszą zostać spełnione. Zmiany w ustawie o służbie zagranicznej to pierwszy krok do zmian tego gmachu – podkreśliła. Wskazała przy tym, że obecne "rozwiązania ustawowe nie przewidują pozbycia się absolwentów szkół moskiewskich". – Staramy się mocniej przekonywać MSZ do dobrych decyzji – podsumowała.