Wypadek, do którego doszło w Byszycach pod Wieliczką, spowodowany był odpadnięciem kosza od wozu strażackiego. Druhowie OSP nie wypadli z kosza jak wcześniej podawano, a spadli razem z nim, wynika ze wstępnych ustaleń policji. Upadku z wysokości nie przeżył jeden z mężczyzn, drugi trafił do szpitala.
Z kosza na drabinie wozu strażackiego dwóch druhów OSP podcinało gałęzie. Samochód był wypożyczony od OSP Czarnochowice. Po upadku kosza na ziemię na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR. 40-latkowi, mimo reanimacji, nie udało się przywrócić akcji serca i krążenia. 25-latek trafił do szpitala z pękniętą miednicą i obrażeniami klatki piersiowej. "Otrzymaliśmy informację ze szpitala, że jego życie nie jest zagrożone" - powiedział rzecznik małopolskiej PSP.
To kolejny śmiertelny wypadek w tym regione, w którym strażak ochotnik traci życie podczas służby. We wrześniu na autostradzie A4 w Balicach potrącony został Andrzej Puskarz - zabezpieczał miejsce wypadku po zderzeniu samochodu z łosiem. Ofiarą tamtej tragedii jest też żona strażaka, która także służyła w OSP. Kobieta odniosła poważne obrażania.