Ministerstwo Sprawiedliwości oświadcza, że redaktor Ewa Siedlecka w artykule pt. „Syndrom konduktorki, czyli pedofilia wyborcza", opublikowanym w dzisiejszym (17 maja 2019 r.) wydaniu „Gazety Wyborczej", kłamie, twierdząc, że „minister sprawiedliwości zagwarantował sobie prawo decydowania, kogo umieści, a kogo nie umieści" w rejestrze pedofilów. W opinii Ministerstwa jest to świadome i celowe działanie „Gazety Wyborczej", będące próbą zdyskredytowania Ministra Sprawiedliwości w oczach opinii publicznej.
Redaktor Ewa Siedlecka powtarza kłamstwa, powielane już wcześniej m.in. przez redakcję "Gazety Wyborczej" (gazeta została za to pozwana przez Ministra Sprawiedliwości), które były już wielokrotnie publicznie i szeroko dementowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, a komunikaty ze szczegółowymi wyjaśnieniami na ten temat są dostępne na stronie internetowej Ministerstwa. Ministerstwo Sprawiedliwości oświadcza, że o tym, kto zostanie umieszczony w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, nazwanym przez media rejestrem pedofilów, decyduje tylko i wyłącznie niezależny i niezawisły sąd, który opiera się na przepisach ustawy, która w sposób jasny i szczegółowy wymienia wszystkie kryteria umieszczenia skazanego w rejestrze.
Żadnego wpływu, nawet pośredniego, na umieszczenie lub nieumieszczenie skazanego w rejestrze nie mają ani politycy, ani prokuratorzy, ani urzędnicy, z Ministrem Sprawiedliwości włącznie. Nie ma też znaczenia zawód skazanego. Stwierdzenie „Gazety Wyborczej", jakoby „minister sprawiedliwości zagwarantował sobie prawo decydowania, kogo umieści, a kogo nie umieści" w rejestrze pedofilów jest więc oczywistą informacją nieprawdziwą, którą redaktor Ewa Siedlecka mogła w prosty i szybki sposób zweryfikować.
Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że podejmie wobec redaktor Ewy Siedleckiej i „Gazety Wyborczej" odpowiednie kroki prawne.
Ministerstwo Sprawiedliwości przypomina, że umieszczenie w Rejestrze, zarówno w części jawnej, jak i niejawnej, zależy tylko i wyłącznie od kwalifikacji czynu sprawcy dokonanej przez sąd i zawartej w wyroku. Rejestr funkcjonuje w sposób automatyczny – trafiają tam skazani na podstawie wyroków sądów, konkretnych artykułów i paragrafów Kodeksu karnego, zgodnie ze ściśle określonymi przepisami ustawy z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym, na mocy której wprowadzony został Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym.
Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że ostateczny kształt ustawy został wypracowany podczas prac parlamentarnych. To ustawodawca określił finalnie, którzy sprawcy trafiają do publicznej części rejestru, a którzy tylko do części zastrzeżonej. Na decyzje parlamentu wpływ miały m.in. opinie krytyczne wobec pierwotnego projektu przygotowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości, zgłaszane przez Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, byłą Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf, byłego Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta czy Krajową Radę Sądownictwa.