Paweł Jabłoński, wiceminister Spraw Zagranicznych, przytoczył na Twitterze wpis Marcina Kierwińskiego, jednego z funków PO, który uznał przyjęcie przez sejm ustawy o komisji badającej rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski za próbę... "eliminacji D. Tuska z polityki".
Wiceszef resortu spraw zagranicznych zdziwił się otwartości Kierwińskiego, który "w zasadzie otwarcie przyznaje, że ustawa o komisji (...) może wyeliminować D. Tuska z polityki". "Ciekawe" - skomentował Paweł Jabłoński.
Przyłapany na dużej wpadce Kierwiński próbował niezręcznie replikować. "Przecież funkcjonariusze PiS mówili otwarcie że taka jest wasza intencja. Nie umiecie wygrać uczciwie więc powołujecie swoje nadzwyczajne komisje. Towarzyszu Jabłoński jedna rada - chcecie badać ruskie wpływy w Polsce-powołajcie komisje na Nowogrodzkiej. A jako pierwszych przesłuchajcie Kaczyńskiego i Macierewicza" - z gracją niedźwiedzia w czapce uszatce bronił się Kierwiński.
Zamiłowanie do używania zwrotu "towarzysz" u Kierwińskiego jest chyba rodzinne. Jego tatuś, gen. Andrzej Kierwiński, cieszył się ogromnym zaufaniem władz PRL i ich nadzorców moskiewskich. Był w służbie wojskowej od 1970 r. do 2003 r. Już w 1979 r. trafił do Sekretariatu Komitetu Obrony Kraju – komórki kluczowej w systemie militarnym PRL-u. Ojciec posła PO pozostał w oddziale KOK-u do 1989 r., stale awansując. W 1980 r. został wysłany do ZSRR na kurs specjalistyczny. Przez 20 lat był w PZPR.