– Tygodnik "W Sieci", Telewizja Republika. Oni ciągle publikują jakieś taśmy. Naprawdę, odnoszenie się do tego... – komentował w studiu TVN24 szef sztabu wyborczego PO Marcin Kierwiński, odpowiadając na pytanie dziennikarza o artykuł opisujący związki pomiędzy prowokatorem Andrzejem Hadaczem a organizatorami prac sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego.
Kilka dni temu tygodnik "W Sieci" ujawnił kulisy prowokacji, której próbowano dokonać pod siedzibą TVP po debacie prezydenckiej przed drugą turą wyborów. Słynny już prowokator Andrzej Hadacz miał być bezpośrednio inspirowany przez człowieka zaangażowanego w prace sztabu Bronisława Komorowskiego.
– Znam osoby, które pracowały w sztabie Bronisława Komorowskiego. Są to osoby, które zawsze zachowywały się w sposób godny i etyczny, więc nie wydaje mi się… Ja w ogóle z dużym dystansem podchodzę do rewelacji Tygodnika "W Sieci” – mówił Kierwiński.
Jak podkreślał polityk, nie zamierza odnosić się do informacji na temat Hadacza. – Oni (tygodnik "W Sieci", Telewizja Republika - red.) ciągle publikują jakieś taśmy. Nie wiadomo, czy one istnieją, nie wiadomo, czy nie są zmanipulowane – tłumaczył w studiu TVN24.
To miała być operacja, która odwróci losy kampanii prezydenckiej i pozwoli wygrać Bronisławowi Komorowskiemu. Ludzie związani ze sztabem kandydata PO chcieli, by Andrzej Hadacz, prowokator znany z udziału w operacji dyskredytacji smoleńskiej żałoby pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, wywołał awanturę w otoczeniu Andrzeja Dudy – opisują w ostatnim tygodniku "W Sieci' Marek Pyza oraz Marcin Wikło. W planach było nawet to, że Hadacz da się pobić w obiektywach kamer telewizyjnych. Materiał miał być później wykorzystany do nakręcenia spotu uderzającego w Andrzeja Dudę. Czytaj więcej