Znana blogerka Kataryna po dwóch dniach nieobecności wróciła na Twittera. Jak sama napisała, wygasiła konto, bo nie chciała czytać wyzwisk pod swoim adresem. "Ale może nie można się dać wypychać z debaty hejterom" – dodała.
Blogerka postanowiła zdezaktywować swoje konto na portalu społecznościowym po fali krytyki, z jaką spotkała się po wywiadzie, który udzieliła tygodnikowi "Polityka". W rozmowie opatrzonej tytułem "Zniesmaczona sympatyczka", Kataryna przyznała, że rozczarowały ją rządy Prawa i Sprawiedliwości. – Niestety, w wielu obszarach, zamiast zmieniać to, co się krytykowało, konserwuje się patologie. Nadzieja przechodzi w rozczarowanie, które z kolei stopniowo zmienia się w irytację – przyznała w rozmowie z Rafałem Wosiem. CZYTAJ WIĘCEJ
Cała awantura, której bohaterką stała się Kataryna zakończyła się jej zniknięciem z Twittera. Ostatnim wpisem zamieszczonym na jej profilu było stwierdzenie: "Nikt nigdy mnie tak nie hejtował, jak elektorat PiSu. To daje do myślenia".
Zniknięcie Kataryny spowodowało kolejną dyskusję. Wielu użytkowników wskazywało, że zbyt brutalnie została zaatakowana, inni przepraszali. W piątkowym odcinku "Odkodujmy Polskę" Łukasz Warzecha przyznał, że ma nadzieję na powrót blogerki.
Nie minęło kilka dni i tak się właśnie stało.
Zdezaktywowałam sobie konto, żeby nie musieć czytać wyzwisk pod swoim adresem, ale może nie można się dać wypychać z debaty hejterom. 1/2
— kataryna (@katarynaaa) 4 czerwca 2016
Wszystkim wspierającym bardzo dziękuję i nie śmiejcie się za bardzo, że nawet trzech dni nie wytrzymałam :) 2/2
— kataryna (@katarynaaa) 4 czerwca 2016