Bronisławowi Komorowskiemu chyba znudziła się emerytura. Twierdzi, że wielu namawia go do startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Co na to były prezydent? Na razie „nie potwierdza, ani nie zaprzecza”, jednak przyznaje, że propozycję „rozważa poważnie”.
Komorowski został zapytany wprost o pojawiające się od jakiegoś czasu plotki na temat jego rzekomego startu w eurowyborach. Na antenie Radia ZET były prezydent stwierdził, że wszyscy go namawiają, do kandydowania.
- Niech mnie namawiają dalej, pan też. Jest mi bardzo miło. Trochę się temu dziwię, ale coraz więcej [jest namawiających], gdzie jeżdżę, a jeżdżę sporo po Polsce. Mam ten komfort, że mogę powiedzieć, że na razie absolutnie nie zamierzam, nie mam żadnych tego typu planów, ale skoro mnie namawiają, to oczywiście bardzo poważnie to rozważę. Niech pan mnie namawia, będę rozważał – chwalił się Komorowski.
Pytany o to, czy na start do europarlamentu namawia go Grzegorz Schetyna, oferując mu „jedynkę” na liście w Warszawie, Komorowski odpowiada dość enigmatycznie.
- Ten problem nie istnieje. Ja nie chcę się deklarować ani na tak, ani na nie - bo nie widzę powodu, żeby się zarzekać, że na pewno nie - wyjaśnił.
- Historia się toczy i mogą się różne okoliczności pojawić, których dzisiaj nie ma. Ale planów takich nie mam. Rozsądek polityczny podpowiada, że należy rozmawiać o apetytach, jeśli są plany. Jak nie ma - to są sny i marzenia, albo jakieś koszmary - wyjaśniał Komorowski.
Jednocześnie Bronisław Komorowski zadeklarował, że jest zwolennikiem pomysłu byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który proponuje wystawienie szerokiej listy do wyborów europarlamentarnych „od Bronisława Komorowskiego i Ewy Kopacz po Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Belkę i Leszka Millera”. - Ja jestem zwolennikiem jak najdalej idącego porozumienia szeroko pojmowanego obozu opozycji demokratycznej w Polsce – podkreślił Komorowski.