Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Magdalenę D.- M. za zabójstwo miesięcznej córki oraz usiłowanie zabójstwa dwóch synów w wieku 3 i 9 lat na karę 25 lat pozbawienia wolności. Rozprawa odbywała się z wyłączeniem jawności - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna.
Piątkowe orzeczenie nie jest prawomocne. Rzecznik przekazał, że sąd podzielił wnioski Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów co do winy i sprawstwa oskarżonej oraz kwalifikacji prawnej zarzuconych jej czynów. Prokurator wnioskował o dożywocie dla kobiety.
"Ocena wyroku, w zakresie wymierzonej kary, nastąpi po uzyskaniu pisemnego odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem, o co wystąpi prokurator" - dodał.
Postępowanie było prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Ursynów i zostało zakończone 3 sierpnia 2023 roku skierowaniem aktu oskarżenia do sądu przeciwko Magdalenie D.-M. Akt oskarżenia obejmuje trzy czyny - zabójstwa miesięcznej dziewczynki oraz dwa czyny usiłowania zabójstwa chłopców w wieku 3 i 9 lat, a także spowodowania u nich obrażeń na okres poniżej 7 dni.
Prokurator przypomniał, że w toku postępowania kobieta przyznała się do zarzucanych jej czynów oraz złożyła wyjaśnienia. Z uwagi na charakter sprawy oraz okoliczności zdarzenia, w tym osobę podejrzanej, na wniosek prokuratora, zarządzono obserwację sądowo-psychiatryczną oskarżonej. Biegli psychiatrzy oraz psycholog stwierdzili, że w chwili popełnienia czynu kobieta była poczytalna.
Do tragicznej śmierci noworodka doszło na początku września 2022 roku. Jak nieoficjalnie ustaliła wówczas PAP, wcześniej pomiędzy rodzicami - Magdaleną D.-M. i jej mężem - miało dojść do kłótni. W końcu mężczyzna wyszedł z mieszkania, a kobieta została sama z trójką dzieci. Wtedy doszło do tragedii.
PAP dowiedziała się, że dziewczynka zginęła od ran kłutych w klatkę piersiową. Jej bracia zostali ranni; 3-latek miał uraz głowy, a 9-latek ranę ciętą szyi. Starszy z braci tragicznej nocy napisał sms-a do babci, że "mama chce ich pozabijać". Rodzina wezwała na miejsce policję.
Nieoficjalnie udało się też ustalić, że dziadkowie i stryj przyjechali do mieszkania na warszawskim Wilanowie. Nie mogli się do niego dostać, bo drzwi były zamknięte. Jednak udało się im skontaktować z 9-latkiem, który zrzucił klucze przez balkon. Na miejsce w tym czasie przyjechała też policja, która razem z rodziną małżeństwa M. weszła do mieszkania. W środku były tylko dzieci.
Matka przed przyjazdem rodziny i policji uciekła z mieszkania. Jak ustaliła PAP, do czasu zatrzymania na cmentarzu w Starych Babicach kobieta błąkała się m.in. po Ożarowie Mazowieckim.