Kukiz tłumaczył, że nie chodziło mu o prowadzącą, tylko o całą stację, czym powiększył grono obrażonych przez siebie dziennikarzy. Cóż, nie wyobrażam sobie, żeby można było głupiej – stwierdził redaktor naczelny Super Expressu Sławomir Jastrzębowski. W ten sposób dziennikarz odniósł się do incydentu jaki miał miejsce w siedzibie TV Republika, kiedy Paweł Kukiz wyszedł ze studia przed planowym zakończeniem wywiadu i skierował do Katarzyny Gójskiej-Hejke obraźliwe słowa.
Jastrzębowski w swoim komentarzu poświęconym tej sytuacji przyznaje, że Hejke zadawała pytania, które dla Kukiza mogły być niewygodne. "Takie jest święte prawo dziennikarzy" – podkreśla.
Dziennikarz przypomina, że były kandydat na prezydenta wychodząc ze studia obraził dziennikarkę, kierując do niej słowa "PiS-owska k....". "Potem sam Kukiz tłumaczył, że nie chodziło mu o prowadzącą, tylko o całą stację, czym powiększył grono obrażonych przez siebie dziennikarzy. Cóż, nie wyobrażam sobie, żeby można było głupiej" – ocenia Jastrzębowski.
Naczelny SE podkreśla, że to, co przystoi rockandrollowcowi, w żadnym wypadku nie jest i nie będzie akceptowane u polityka. Jak przekonuje, w momencie w którym Kukiz zaangażował się w politykę na poważnie "powinien wziąć kilka lekcji, jak się poruszać w tym nowym nowym dla siebie składzie porcelany".
"Do tej pory pozrażał do siebie mnóstwo ludzi, stracił w sondażach, nie zbudował żadnego zaplecza, a elektorat zaczyna się od niego odwracać" – pisze. Jastrzębowski mocno krytykuje Kukiza twierdząc, że marnuje szansę, jaką otrzymał uzyskując 20 proc. poparcia. "Jego ruch wydawał się świeży i ożywczy. On sam szczery, uczciwy i zatroskany losem Polski. Jeśli się nie obudzi, zniknie, a po przygodzie z polityką zostaną rany, które nigdy mu się nie zagoją" – gorzko prognozuje Jastrzębowski.