Ponad 90 osób kąpiących się w Bałtyku zostało poparzonych przez meduzy – informują niemieckie media. Do zdarzenia doszło w weekend w okolicach Rostocku.
Te 90 poparzeń to bilans ostatniego weekendu. Meduzy pojawiły się blisko plaż w Heiligendamm i Graal-Müritz w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Poparzyły się osoby, które nie zauważyły, że płynęły w ławicę tych stworzeń.
Niemcy obawiają się, że gdy tylko zmieni się kierunek wiatru, parzydełkowce pojawią się znów.
Meduzy same nie wybierają kierunku pływania, są zależne od prądów morskich, wiatru i fal.
Według niemieckich służb za poparzenia odpowiada bełtwa festonowa, która po niemiecku określana jest mianem Feuerquallen - ognistej meduzy. Kontakt z jej parzydełkami jest dużo bardziej bolesny niż w przypadku innych występujących w Bałtyku gatunków. Jad bełtwy nie zagraża jednak życiu człowieka, może spowodować bolesne w dotyku zaczerwienienia skóry.
Schmerzhafte Begegnung am Strand: #Feuerquallen verletzen Badegäste an der #Ostsee https://t.co/BDx1PCx4Cu pic.twitter.com/9O2DIMIqUB
— Berliner Zeitung (@berlinerzeitung) 31 lipca 2018